W poniedziałek śledczy chcieli wysłuchać wyjaśnień byłego premiera. Jednak, jak dowiedziało się ŻW, Oleksy nie ma zamiaru stawić się przed komisją. Potwierdził to jej przewodniczący. Artur Zawisza dostał od Oleksego pismo, w którym lakonicznie tłumaczy on swoją planowaną nieobecność sprawami osobistymi.
ZOBACZ TAKŻE:Komisja bankowa - reaktywacja Pytany przez "Życie Warszawy" o powody i o to, czy stawi się na kolejne wezwanie, były premier mówi jedynie: "Przyjdę, jeśli nic nie stanie mi na przeszkodzie."
Śledczy upomnieli się o Józefa Oleksego po tym, jak na jaw wyszły tzw. taśmy Gudzowatego. Były już dziś polityk SLD w rozmowie z nim twierdził, że były przekręty przy prywatyzacji, i że jego zdaniem, frontalny atak na komisję śledczą, która miała wyjaśnić prywatyzację sektora bankowego, nie jest przypadkowy.
Prace komisji zawieszono po wrześniowym orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, który uznał, że jej działalność jest niezgodna z konstytucją. Posłowie zawęzili więc zakres prac i wznowili obrady.
Szymon Pawłowski z LPR, wiceprzewodniczący komisji, uważa, że trzeba dokładnie sprawdzić powody nieobecności byłego szefa rządu. I zastanowić się nad tym, czy wyznaczać kolejny termin, czy też zwrócić się do sądu o doprowadzenie świadka. Jego zdaniem, Oleksy wystawia na próbę cierpliwość posłów.