Mamusia-Paniusia
/ 188.146.3.* / 2016-02-12 22:20
Jako samotna wychowujaca synusia, gratuluje Pana zonie, kochanego meza, "wspierajacego" swoja żonę w wychowywaniu trojki dzieci. To przykre, ze chwali sie Pan tym iz Pana zona nie ma czasu nawet umalowac paznokci, pochlonieta wychowaniem dzieci. A gdzie tutaj jest Pan? Pan jako dr hab i taka nietolerancja? Dlaczego uwaza Pan, ze matka wychowujaca "synusia jedynaczka" maluje tylko paznokcie?. Czas matki dla siebie tez jest wazny a odnosze wrazenie ze przez brak Pana zonago nie ma. Z drugiej strony to kwestia organizacji swojego zycia. Moze jak teraz dostanie Pan te 1000zl to wspomoze Pan zone w obowiazkach domowych( kilka godzin mniej na uczelni, chyba nie zaszkodzi), tak by mogla zadbac o siebie? Nalezy jej sie to! Wie Pan, chcialabym miec meza i trojke dzieci, ale nie kazda kobieta miala tyle szczescia. Pana wypowiedź- niegodna dr hab., chociaz moze dlatego ze nauk technicznych...
Ps. Paniusia nawet z pomalowanymi paznokciami moze wiecej wiedziec o życiu niz Pan, bo zmaga sie z codziennoscia samodzielnie! I gdyby myslal Pan tez o zonie to zdazyla by tez do fryzjera.
Do wszystkich ujadających, że na ich ukochanego synusia jedynaczka nie dostaną tych 500 zł, bo dochód za duży i są dyskryminowani. Dyskryminowane są rodziny wielodzietne. Mam trójkę dzieci i nie jestem żadną patologią (dr hab. nauk technicznych, moja żona księgowa). W pracy u żony ciągłe uszczypliwości ze strony koleżanek (większość jedno dziecko, wychowaniem zajmuje się babcia) - bo przecież jest impreza i byś w końcu przyszła, a moja na to, że przy trójce dzieci się nie da i odpowiedź: żeby się w dzisiejszych czasach nie zabezpieczać itp. Szef: jest pani bardzo dobrym fachowcem, ale pani rozumie podwyżki nie będzie , bo te ciągłe wyjścia z dziećmi do przychodni itp. (ja nie mogę pracuję na uczelni 50 km od domu). Traktuje to jako swoistą rekompensatę za wyrzeczenia związane z wychowaniem dzieci. Więc niech te paniusie z podmalowanymi paznokciami (moja na to czasu nie ma) nie wyciągają łapek po 500 zł , bo najpierw trzeba poznać życie a potem dopiero wyciągać wnioski.