Zeus52
/ 2010-02-11 21:34
/
10-sięciotysiącznik na forum
To nie wyniki spółek same z siebie spowodowały korektę. Nałożył się początek spływu złych danych. A także zasada"kupuj plotki...". Dlatego nie widziałem tego wtedy tak różowo. Bo po pierwsze,wiadomo było że urwie się nieustanny strumień coraz to lepszych danych(on właściwie się nie urwał,ale zwolnił),a obserwując spółki,akurat surowcowe,bo te mnie obchodziły,można było zauważyć podjazdy,przepychanki...i niesamowity odpał przed danymi. Dlatego napisałem wtedy,że owszem okres publikacji wyników przyzwyczaił wszystkich ostatnio do tego,że jest czasem dla byków. Ale tym razem tak pewnie nie będzie. Właśnie dlatego,co powyżej. Ponieważ wszyscy tak się do tego przyzwyczaili,to bez trudu dało się wszystko wywindować w górę i opchnąć tuż przed wynikami. Pisałem,że Alcoa,gdyby nawet miał dobre wyniki,to i tak zostałaby przeceniona. To jeszcze nie było zauważalne,bo wynik był słabszy. Ale niebawem pokazało się to w czystej postaci,gdy spółki po dobrych,często wystrzałowych danych spadały albo natychmiast,albo nazajutrz. I nie tylko banki. Liderzy wzrostów niebawem stali się liderami spadków,ciągnąc indeksy w dół. Po prostu wykorzystano podkręcone jeszcze rekomendacjami,przekonanie że to czas dla byków,do rozprowadzenia akcji,do...nie lubię używać takich słów,ale tu pasuje...do wciśnięcia napompowanych papierów leszczom. Także dane...ja też używam czasem określenia:że właściwie to nie wiadomo jak będzie,bo liczy się reakcja na nie rynku. Ale to jest właściwie przyznaniem się,że czegoś w danych nie rozumiem,nie znam ich znaczenia. Bo na pewno jakiś powód i to pewnie konkretny,takiej a nie innej reakcji jest...tylko my go nie znamy,lub coś przeoczyliśmy,często szczegóły raportu. Już np. Janki na pewno dobrze wiedzą,co ich boli. A stwierdzenie typu:że no cóż? Rynek reaguje po swojemu...to tylko przyznanie się do własnej niewiedzy. No cóż...to mi się zdarza,takie stwierdzenia. Co właśnie to oznacza,że widocznie coś źle zrozumiałem. Ale jako amator mam trochę ulgową taryfę. Kapelusz z głowy mi nie spadnie,dlatego że czegoś nie rozumiem...gorzej wygląda to z analitykami,którzy usilnie muszą pokazać nawet wtedy...że to rynek się pomylił,nie oni...bo jest dziwny.Rynek dobrze wie,dlaczego i na co reaguje.