real
/ 81.219.244.* / 2006-01-31 13:12
No cóż Panie Grzegorzu, przysłowie mówi, że każda pliszka swój ogonek chwali. Nikt z biorących udział w niesieniu pomocy, nie będzie mówił o tym, czego nie zrobił, lub co mógł zrobić lepiej. Cały problem jest w tym, że w naszym kraju nie ma procedur ratownictwa (może z wyjątkiem górnictwa), do których można by porównać działania służb ratunkowych i stwierdzić, czy wszystko było OK. Akcja ratunkowa przebiega na zasadzie pospolitego ruszenia różnych służb, które choć robią co mogą i pracują z wielkim poświęceniem i ofiarnością, mogą się spotkać z zarzutem, że robili coś źle, lub mogli zrobić więcej. W przypadku Katowic, wydaje się, że akcja ratunkowa była prowadzona sprawnie i skutecznie. Mimo że zginęło wiele osób, patrząc na rozmiar katastrofy, ofiar śmiertelnych mogło być znacznie więcej. Co do zabezpieczeń, już tak jest, że ludzie nie biorą poważnie hipotetycznych niebezpieczeństw, wychodząc z prostego założenia, że pieniądze na bezpieczeństwo trzeba wydać REALNE i teraz, natomiast niebezpieczeństwo jest na razie wirtualne i nie wiadomo czy w ogóle wystąpi. I żeby nie było niejasności, takie decyzje nie dotyczą tylko właścicieli obiektów wielkopowierzchniowych, dotyczy to także wielu z nas - brak ubezpieczeń mieszkaniowych, Auto Casco, NW, ubezp.na życie, dodatkowe ubezp. zdrowotne itp. Większość z nas zakłada, że nas takie nieszczęśliwe wypadki nie dotyczą i w związku z tym nie chcemy ponosić KOSZTÓW związanych z dodatkowym ubezpieczeniem. Zgadzam się z autorem felietonu, że nie ma 100% bezpieczeństwa, bo byłoby to tak drogie, że nikogo nie byłoby na nie stać. Myślę jednak, że zdrowy rozsądek i intuicja może w wielu przypadkach zastąpić bardzo drogie techniczne zabezpieczenia i to nawet z lepszym skutkiem. Warunkiem zadziałania mechanizmu ostrzegawczego jest posiadanie takich cech przez człowieka, który przynajmniej teoretycznie jest wyposażony w takie zabezpieczenia. Pozostaje otwarte pytanie czemu u niektórych zabezpieczenia te nie działają (naoczni świadkowie z wystawy twierdzili, że widzieli pęknięty dach hali i wlewającą się do środka wodę).