jackkk
/ 80.53.15.* / 2009-08-16 09:07
A Ty znowu swoje: zmieniasz temat na "czy warto się ubezpieczać?". Nie o to pytam.
Kupno polisy jest kupnem złudzenia - złudzenia świętego spokoju, "zabezpieczenia" itp. Niektórzy chcą płacić za złudzenia, to ich sprawa. Z podobnym skutkiem mogliby kupować kupony Lotto.
Zadajesz pytania, więc odpowiadam.
- No i gdzie Ty widzisz w tym przypadku wprowadzanie w błąd ?
W stwierdzeniu ajenta, że "opłaca się". Ubezpieczenie się NIE OPŁACA z wyjątkiem przypadków, gdy ubezpieczony ponosi zwiększone ryzyko, którego nie przewidział ubezpieczyciel.
Dowód/przykład: W jakimś izolowanym kraju co roku kasuje się 1% ciężarówek (kradzież, kraksy i diabli wiedzą co jeszcze). Uczciwa składka rocznego AC byłaby 1% wartości. Realna (uwzględniająca zysk TU) byłaby 1.3% [BTW: Kto z ubezpieczonych dostrzeże różnicę?]. Jeśli przedsiębiorca ma 100 ciężarówek, to: czy opłaca mu się ubezpieczać? Wszak zapłaci rocznie 130% wartości ciężarówki, a statystycznie odpadnie mu w ciągu roku tylko jedna, czyli za 100%. A więc nie opłaca się. Jeśli teraz przedsiębiorcą jest S.C. dwóch braci? To oczywiście niczego nie zmienia. A jeśli jest to S.C. 100 osób? A jeśli jest to 100 jednoosobowych, jednociężarówkowych firm?
"bezrobotny , nic nie posiadający
jegomość rozpadającym się rzęchem . Co mu zrobisz ?"
Pozwę do sądu. W normalnym kraju, przy normalnym prawie zostałby skazany na przymusowe roboty aż odpracuje szkodę albo aż go rodzina lub litościwy resocjalizator wykupi za własne pieniądze. A jaki kolosalny efekt wychowawczy! Kolejny gościu się zastanowi, czy chce spędzić resztę życia w kamieniołomie.
"Jak myślisz ? co zrobili by ci wszyscy ludzie gdyby wykonawca
nie posiadał polisy OC?."
Jak wyżej. Sąd i egzekucja należności wszelkimi metodami. A wykonawca oczywiście może sobie wykupić dobrowolne OC jeśli nie chce spędzić reszty życia w kamieniołomie.
"Ty uważasz , że tobie nic nie jest potrzebne , to przecież chyba
nikt cię do niczego nie zmusza , prawda ?"
NIEPRAWDA. Zmusza się mnie do wykupienia OC, do ubezpieczeń zdrowotnych, emerytalnych i diabli wiedzą czego jeszcze.
"To też będziesz kelnera straszył sądem i KK ? "
Jeśli przyszedłem do baru, to z pewnym zamiarem. A jeśli kelner (no - w restauracji, bo w barze na ogół nie ma kelnera) , niepytany nachalnie proponuje mi dania/napoje, których nie miałem zamiaru zamawiać, to posyłam mu mrożące spojrzenie i nie daję napiwku. W skrajnych przypadkach (raz) przypomniałem mu, że on tu jest od noszenia talerzy, a nie od marketingu.
Żeby rozluźnić atmosferę:
Przychodzi Eskimos do baru.
- Whisky!
- Z lodem?
- A j...ąć ci?
:)