Forum Forum inwestycyjneFundusze

AmberGOLD czyli lepsze niż lokata bankowa??

AmberGOLD czyli lepsze niż lokata bankowa??

Pan? / 83.238.130.* / 2010-07-28 13:32
Hej inwestuje kase na skandii jakoś średnio idzie narazie ale wpadło mi coś w oczy otóż to: http://lokatybezbelki.pl/

I faktycznie dają 12% na rok niby bez podatku (jesli go jednak uwzględnić to i tak jest to 9%!!!!) a jak założysz na więcej niż 3 lata to 15% rocznie...
Minus to że zamrażasz środki ale... jak mam dać na lokatę 5% a nie mam 100 000zł to jak uważacie???
Macie jakieś info o tym produkcie że to ściema lub coś podobnego?? bo nawet ubezpieczenie twojego kapitału jest w PZU w razie jakby zaliczyli bankructwo... :P

Moze ktoś powiedzieć coś więcej o tym produkcie??
Wyświetlaj:
art479 / 79.163.6.* / 2012-07-08 02:22
Amber Gold, spółka założona przez skazanego za wyłudzenia pieniędzy Marcina Plichtę, oferuje lokaty w złoto, srebro i platynę na bardzo wysoki procent. Gwarancją wypłacalności firmy ma być fakt, że nie korzysta ona z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego.





Amber Gold oferuje kilkunasto procentowe zyski z lokat w kruszce. Zgodnie z obietnicą prezesa-oszusta gwarancją powodzenia jest to, że spółka nie korzysta z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego.

Gdańską spółką zainteresowałam się w ubiegłym roku. W czasie, gdy banki oferowały po kilka procent na lokatach, Amber Gold kusił szaloną okazją – dwudziesto procentowymi zyskami z lokat i inwestycji w złoto, srebro i platynę. Strona internetowa firmy mówi niewiele, prawie nic. Poza kilkoma truizmami i oczywiście „najlepszą ofertą inwestycyjną” nie znajdują się tam żadne istotne z punktu widzenia inwestora informacje.

Działalność depozytowa Amber Gold to tylko jedna strona medalu. Druga to pożyczki i oddłużanie. Wyjątkowo perfidny sposób orzynania klientów ma być – jakżeby inaczej – „najlepszą i najbezpieczniejszą ofertą na rynku”. Tym razem o Amber Gold przypomniałam sobie przy okazji redakcyjnej rozmowy na temat niebankowych firm pożyczkowych.

Latem ubiegłego roku, po kilku nieudanych próbach skontaktowana się osobiści i telefonicznie z prezesem spółki, uzyskania jakichkolwiek informacji na temat jej kondycji finansowej, historii, osiągnięć i planów, postanowiłam zabawić się w klienta. Odnalazłam pośredniczkę Amber Gold w Warszawie, panią Jolę – a nie było to proste bo firma prowadzi dość oszczędną politykę informacyjną i niechętnie udostępnia swoje podwoje klientom – której zdaniem, dowodem na atrakcyjność lokaty w złoto miały być notowania złota z „moneja” (tak zwykła mawiać, chodzi o serwis Money.pl). Kobieta pokazała mi 6-cio godzinny wykres i zapewniła, że zgodnie z nim powinnam się spodziewać oszałamiających zysków ponieważ Amber Gold kupi dla mnie złoto w najlepszym momencie, czyli w dołku. Dołek wg. pani Joli pośredniczki przypadał na godzinę 10 rano bliżej nieokreślonego dnia. Moja lokata miała być ubezpieczona, dlatego nie powinnam się niczym martwić. Ubezpieczenie takiej lokaty jest – jej zdaniem - znacznie korzystniejsze od jakiegoś tam funduszu, „którego nie stać nawet na zabezpieczenie upadłości jednego banku, a co dopiero kilkudziesięciu” – wykrzyknęła jednym tchem.

Nic mi ta rozmowa nie dała. Pośredniczka nie miała żadnych danych firmy poza adresem, numerem telefonu infolinii i certyfikatem zakupu złota, jej złota. nie mogła przecież przegapić takiej okazji. Była przy tym tak zapatrzona w możliwości inwestycyjne firmy, że gotowa była ofiarować mi maleńką sztabkę złota w promocji. Poprosiłam o wzór umowy lokaty i dane finansowe firmy. Nie dostałam. Dowiedziałam się natomiast, że po wpłaceniu na konto firmy kwoty lokaty, w ciągu kilku tygodni otrzymam pocztą mój własny certyfikat zakupu mojego złota, które będzie zdeponowane w banku BGŻ. To była pierwsza i ostatnia rozmowa z pośredniczką. Później pani Jola nie odbierała już moich telefonów.

Oszust

Firma należy do Marcina Plichty, który jeszcze parę lat temu wyłudzał pieniądze przy użyciu firmy-krzak o nazwie Multikasa. Były to punkty kasowe, w których można było dokonywać opłat za prąd, wodę, telefon itd. Mechanizm był banalnie prosty. Przez kilka miesięcy firma przyjmowała wpłaty na swój rachunek, poczym wpłacała je na wskazane przez rachunki klientów konta wierzycieli. Nie za darmo. Każda wpłata obciążona była prowizją, ale niższą niż na poczcie czy w banku. I początkowo bez kolejek. Gdy już Multikasa zdobyła zaufanie i zyskała pokaźne grono stałych klientów, przestała przekazywać przyjmowane pieniądze do wierzycieli. Po dwóch, trzech miesiącach, klienci Multikasy zaczęli dostawać upomnienia, wezwania do zapłaty. Nawet wtedy nie podejrzewali, że padli ofiarą przestępstwa, mieli przecież kwity, że zapłacili. Ich problem polegał na tym, że to były poświadczenia przyjęcia wpłaty na rachunek Multikasy, firmy pośredniczącej w regulowaniu należności, a nie dowody zapłaty za wystawione faktury. Sprawa prawdopodobnie nie zostałaby rozwiązana gdyby nie grupa zdesperowanych oszukanych, którzy sprawę zgłosili policji, Urzędowi Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz prokuratorowi. Rzadko się zdarza, by takich oszustów udało się aresztować i to jeszcze tak szybko. Tym razem jednak policja i prokuratura wykazały się refleksem i Marcin Plichta został zatrzymany. Sąd skazał go prawomocnym wyrokiem na rok i 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Konsekwencję wobec Marcina Plichty wyciągnął również UOKiK.

Plichta niechętnie mówi o wyłudzeniach, ale też nie uważa by była to sprawa, którą warto się przejmować. Ot, dali się oszukać i już. Teraz oszust utrzymuje, że swoje grzechy odkupił, szkody naprawił, zmienił się i jest uczciwym obywatelem, ani mu w głowie kolejne oszustwa, dowodem czego ma
max1224 / 2010-07-30 13:39 / Tysiącznik na forum
zobacz na stronie KNF i wszystko jasne ewentualnie tu
http://biznes.interia.pl/news/knf-ostrzega-przed-tymi-firmami,1512518
Wpisy na forum dyskusyjnym Money.pl stanowią wyraz osobistych opinii i poglądów ich autorów i nie powinien być traktowany jako rekomendacja kupna bądź sprzedaży papierów wartościowych. Money.pl nie ponosi za nie odpowiedzialności.

Najnowsze wpisy