jan 424
/ 89.108.250.* / 2010-10-18 17:53
Z samego faktu, że coś jest możliwe, nie wynika prawo (przyzwolenie) do jego realizacji. Byłoby to bowiem zaprzeczeniem całego porządku cywilizacyjnego (choćby np. prawa stanowionego, w tym np. kodeksu karnego). Czyli z samego tylko faktu, że zapłodnienie in vitro jest możliwe nie wynika prawo jego realizacji. Są różne możliwości prokreacji (np. także kazirodcze albo poprzez gwałt), ale czy z tej różnorodności ma wynikać jakiś determinizm zachowań np. tylko instynktownych? PROBLEM NIE JEST W „CHĘCI” POSIADANIA DZIECKA, TYLKO W METODZIE ZASPOKOJENIA TEJ „CHĘCI” I PODJĘTEJ W ZWIĄZKU Z TYM DECYZJI i działań (chcę być bogaty, to kradnę?). Człowiek porusza się w danej mu sferze przeróżnych możliwości i to on podejmuje decyzje (wolność), którą wybierze. I podejmując te decyzje tworzy świat cywilizowany (respektujący np. normy prawne jako zracjonalizowany porządek postrzeganej rzeczywistości), albo świat zbarbaryzowany, w którym jedynym albo dominującym wyznacznikiem działania jest „chcenie czegoś” (wola) najlepiej „tu i teraz”, bez liczenia się ze skutkami takiego działania („po mnie choćby i potop”, byle mnie było dobrze!), aby tylko zaspokoić swoje „chcenie” (cel uświęca środki). Taki woluntaryzm stał u podstaw np. ideologii hitlerowskiej (wola rasy panów) i obowiązującego tam systemu prawa stanowionego. W przypadku in vitro mamy do czynienia z decyzją jednego człowieka zarówno, co do śmierci jak i życia innego człowieka. JEST TO DECYZJA: TY BĘDZIESZ ŻYŁ (!), A TY NIE (!) (bo nie spełniasz jakiś biologicznych parametrów – selekcja embrionów)! I to jest właśnie uzurpacja prawna człowieka. Bowiem skutkiem jego działania następuje najpierw pobranie i wybór dostępnego materiału biologicznego (decyzja i przyzwolenie na zastosowanie takiej metody), następnie (np. mechaniczna) ingerencja w ten materiał (decyzja), w wyniku czego powstaje określona ilość ludzkich (!!!) zarodków, które podlegają weryfikacji i selekcji (akceptacja lub odrzucenie – ludzka decyzja) ze względu na oczekiwane parametry. A to wszystko dokonuje się w nienaturalnym środowisku jakiegoś laboratorium (czy znamy potencjalny i b. prawdopodobny wpływ? Z definicji, in vitro jest metodą właśnie sztucznego zapłodnienia jako przeciwieństwo czegoś naturalnego!). Wszelkie te i inne decyzje i działania związane z tzw. metodą in vitro, są podejmowane w związku z dostępną (i trzeba przyznać!) b. ograniczoną wiedzą, co do ich skutków w przyszłości dla powołanego w ten sposób do życia ludzkiego istnienia (albo w następnych pokoleniach) i to nie tylko w wymiarze jego biologicznych uwarunkowań (ale także np. psychicznych, mentalnych, związanych z całością strukturalną osoby i pewnie z wieloma innymi uwarunkowaniami, których nawet jeszcze nie potrafimy nazwać). A mówimy tutaj cały czas o osobie ludzkiej! W tym wszystkim człowiek podglądając Stwórcę (albo, jak powiedzą inni – np. naturę) i wykorzystując (zawłaszczając?) Jego/jej budulec (bo jest Autorem i właśnie Stwórcą tego budulca), zachowuje się jak przysłowiowa małpa, której udało się, uderzając uparcie w klawisze maszyny do pisania, napisać np. słowo „ja” albo „chcę”. Ale czy wie, co napisała?