Przyczyna jest prosta jak drut lub droga do baru.Przetargi wygrywają firmy,które nie budują tylko zlecają budowę innym firmom i płacą im jak chcą a jak nie chcą to nie płacą.

Wykonawcy apelują do PKP o odrzucanie ofert skalkulowanych na podstawie rażąco niskiej ceny


Przede wszystkim sam fakt przetargów i wybieranie ofert tanich lub najtańszych jest dużym nieporozumieniem,mówiąc delikatnie, w podejmowaniu decyzji o wyborze wykonawcy.
Tanio, tzn. szybko i byle jak ! Niska jakość materiałów,niedokładność i pośpiech to główna przyczyna błędów jakie się wówczas popełnia.Często przyczyną partactwa jest nieprzestrzegania okresów technologicznych w czasie wykonywania prac.
Później mamy wszystko byle jakie , niskiej jakości i dziwimy się później,że np. nowa droga pęka, na ścianach liszaje,pobocze po deszczu zjechało itp.
Moim zdaniem takich praktyk należy zaniechać.O wyborze wykonawcy powinien decydować Jego tabor, opinia,sukcesy w wykonawstwie zadań i czas jaki dana firma istnieje na rynku. Później dopiero negocjujemy z takimi wykonawcami i podwykonawcami cenę i czas wykonania robót.

Logika wykonawców:

1. Jeżeli damy wysokie ceny i nie dostaniemy kontraktu to zbankrutujemy *teraz*.

2. Jeżeli damy niskie ceny, nawet poniżej kosztów ale dostaniemy kontrakt to zbankrutujemy *później*.

Wniosek:
Lepiej jest zbankrutować później niż teraz.
Zarząd jeszcze parę wypłat weźmie... i nawet pracownicy jakiś ochłap dostaną.

Cały nasz model gospodarczy (dotyczy w zasadzie całego "Zachodu") rozlatuje się.
Natomiast usiłowanie zabankrutowania *później* jest całkiem racjonalną strategią.
W końcu cuda się zdarzają.
Może w międzyczasie podłapie się inny, lepszy, kontrakt?

Dzielić i jeszcze raz dzielić jak jest 400 kilometrów torów do ułożenia to wprowadzić 200 firm do pracy . Konkurencja i żadnych spektakularnych bankructw.