krk89
/ 213.17.130.* / 2010-01-08 22:23
Ja studiuję dziennie dwa kierunki na najlepszej uczelni w Polsce. Mieszkam w akademiku. Utrzymuję się częściowo sam ze stypendium naukowego. Mniejszą część kwoty potrzebnej na moje utrzymanie mam z domu. Proszę was, to jest jakiś mit, że dziennie na uczelniach państwowych studiują dzieci bogaczy. Studiują osoby, które miały lepsze wyniki na maturze, to jest fakt niezaprzeczalny! Nie znam osoby, która z przyzwoitym wynikiem na maturze (powiedzmy >70% rozszerzonej pisemnej) studiowałaby zaocznie albo wieczorowo, bo nie miała pieniędzy. Są przecież domy studenckie, dosyć rozbudowany system socjalny etc. Więc powtarzam - zasadniczym kryterium wyboru trybu studiów są wyniki uzyskane na maturze! Osoby z biedniejszych rodzin mają taką samą szansę studiować dziennie i są się w stanie SPOKOJNIE utrzymać w dużym mieście z pomocy uczelnianej + ew. dodatkowych prac (np. korepetycji), a jeśli będą pilnie się uczyć, mogą liczyć na coś ekstra - stypendium naukowe lub środki pochodzące z innych źródeł (ex. 1000 zł stypendium na tzw. kierunkach zamawianych). Powtarzam: przestańcie bredzić. I proszę nie piszcie, że ktoś jest w stanie mnie wygryźć na rozmowie kwalifikacyjnej, bo ma "doświadczenie". Jakie doświadczenie? Z pracy na kasie? No bo do jakiej odpowiedzialnej i wymagającej kompetencji pracy może być przyjęta osoba właśnie bez owego doświadczenia, a dodatkowo studiująca zaocznie na Wyższej Szkole Ekonomii i Jazdy na Rowerze (no niestety, taka jest prawda, że poziom na "uczelniach" prywatnych jest zasadniczo niższy niż na państwowych z małymi wyjątkami - Łazarski w wwa, Polsko- japońska szkoła technik komputerowych, national louis w nowym sączu i kilka innych, dodatkowo na prywatnych można wybierać ze stosunkowo niewielkiej puli kierunków) . Post realistki pozostawię bez komentarza, gdyż nie wnosi on nic konstruktywnego, a dodatkowo najzwyczajniej w świecie mnie obraża.