an Krzysztof Bielecki trafił najpierw do EBOR, a potem do Banku Pekao SA nie z racji swoich zdolności menedżerskich, ale z uwagi na pozycję polityczną. Były premier mający szerokie kontakty z przedstawicielami wielu partii był cennym nabytkiem dla banku. Zresztą opinia o zdolnościach menedżerskich Bieleckiego jest, delikatnie mówiąc, nienajlepsza. - To nie był człowiek od prowadzenia wyrafinowanych operacji gospodarczych, jak np. przejęcia, wykupy innych banków - usłyszeliśmy od jednego z bankowców. Nie brakowało też złośliwych komentarzy, że Bielecki nie za bardzo się w banku przemęczał, ale inkasował rocznie po kilka milionów złotych pensji.
Jan Krzysztof Bielecki okazał się także bardzo "postępowy". Gdy wiceminister zdrowia w jego rządzie Kazimierz Kapera powiedział, że nie akceptuje środków antykoncepcyjnych, a homoseksualizm nazwał zboczeniem, błyskawicznie został zdymisjonowany przez telefon, a premier nawet nie wysłuchał jego racji. Postąpił tak, jak chciały tego postępowe media i "salon". Był tak mocnym zwolennikiem państwa neutralnego światopoglądowo, że zdarzyło mu się powiedzieć o ks. Prymasie Józefie Glempie per "pan prymas". Czy było to tylko przejęzyczenie?
Nie można też zapominać o kolejnych istotnych aspektach postawy Bieleckiego. To on wzywał do budowania Europy regionów, gdzie wzmocnione miały być wielkie województwa kosztem władzy centralnej (proponowano, aby powstało tylko 8-12 wielkich województw), bo to miało zlikwidować nacjonalizmy i antagonizmy. - Polityczna mapa Europy czy tego chcemy, czy nie, nie jest jeszcze tworem skończonym. Przyszłe jej wydanie będzie zawierać w miejscu Hiszpanii - Baskonię, Nawarrę, Katalonię, w miejscu Polski - Mazowsze, Kujawy, Warmię, Mazury, Wielkopolskę i obydwa Śląski. Tak zjednoczony kontynent uwolni się od wszelkich konfliktów, w jakie popadały narodowe państwa zrodzone przez XIX wiek. Powróci poczucie wspólnoty i barwna różnorodność - mówił Bielecki w Brukseli w 1993 roku.
Rząd Bieleckiego wynegocjował układ stowarzyszeniowy z EWG (podpisany 16 grudnia 1991 roku, a ratyfikowany przez Sejm w lipcu 1992 roku, już po obaleniu rządu Jana Olszewskiego). Układ był dla Polski wybitnie niekorzystny, otwierał np. nasz rynek na import wielu towarów z krajów EWG, ale Polska nie uzyskała wtedy np. dostępu do rynków europejskich dla swoich towarów rolnych.
Z kolei inną wpadką dyplomatyczną premiera Jana Krzysztofa Bieleckiego było podpisanie układu o dobrym sąsiedztwie i współpracy ze zjednoczonymi Niemcami. Nie zadbano choćby o zagwarantowanie Polakom mieszkającym w Niemczech takich samych praw, jakie mają Niemcy żyjący w Polsce, np. prawa do: nauki w języku ojczystym, dwujęzycznych nazw miejscowości, ochrony narodowej kultury, nie wspominając już o korzystnej ordynacji wyborczej, która z góry gwarantuje mniejszości niemieckiej jedno lub dwa miejsca w polskim Sejmie. Polacy w Niemczech takiego przywileju w wyborach do Bundestagu nie mają. Nie są nawet przez niemiecki rząd uznawani za mniejszość.