Forum Polityka, aktualnościKraj

Błaszczak: Stenogramy ucinają spekulacje, że winni są piloci

Błaszczak: Stenogramy ucinają spekulacje, że winni są piloci

Wyświetlaj:
2424 / 78.8.14.* / 2010-08-24 11:31
Nie można w pełni "przejąć" postępowania na terenie innego suwerennego kraju. Totak jakby niemiecka policja chciała przesłuchiwać polaków na terenie Polski.
dobrzewychowany / 89.77.150.* / 2010-06-03 15:32
Marek Borowski z SdPL jest zaskoczony informacją, że Rosjanie nie zgadzają się na upublicznienie zapisów czarnych skrzynek. - Mieliśmy parę dni temu spotkanie z członkami dumy rosyjskiej, w którym uczestniczył przewodniczący komisji spraw zagranicznych. I Konstantin Kosaczow wyraźnie się opowiadał za upublicznieniem tego. Więc jakaś to jest sprawa lekko dziwna - stwierdził poseł SdPl.
Qartz / 213.158.197.* / 2010-06-03 02:28
Proszę obalić poniższy wniosek, jeżeli w rozumowaniu jest błąd:
1. Jeśli samolot opadał z prędkością powyżej 10m/s zamiast właściwych 3-4 m/s, to Pilot musiał chcieć się wznosić, ponieważ wiedział, że nawet jak trafi w pas, to siła uderzenia będzie zbyt duża.
2. Wiedział, gdyż pojawiły się: komenda systemu TAWS oraz komenda i odczyty Nawigatora, (z których nawet niedoświadczony Pilot wywnioskuje, że opada za szybko!).
3. Z tego (1+2) wynika, że Pilot nie miał kontroli nad maszyną. (ISTOTNE!)
4. Potwierdza to Janusz Więckowski, emerytowany pilot, który wylatał na Tupolewie 154 prawie 20 tysięcy godzin, "Ostatnie 30 sekund lotu i milczenie dowódcy świadczy o tym, że załoga była w szoku, bo utraciła sterowność. Maszyna przestała reagować".
„Kiedy na wysokości poniżej 150 metrów maszyna nie reaguje, to wtedy się nie rozmawia z wieżą, tylko się myśli, dlaczego się tak dzieje. Dlaczego prędkość schodzenia się nagle powiększa, z 4-5 m/s do 14 m/s. Przecież pilot to nie samobójca” - tłumaczył Więckowski.
5. Dodatkowym potwierdzeniem niesterowności maszyny jest również brak reakcji członków załogi na komendę wypowiedzianą przez drugiego pilota - Jeżeli ktokolwiek z załogi rzuci komendę, to nikt nie pyta "dlaczego?" - po prostu trzeba to wykonać. Słowa są rzucane jakby na wiatr i nic się nie dzieje.
6. Po stronie rosyjskiej śledztwo prowadzi Prokuratura Generalna Rosji pod przewodnictwem Jurija Czajki, który nadzorował wcześniej karykaturalne śledztwa w sprawie śmierci dziennikarki Anny Politkowskiej i oficera FSB Aleksandra Litwinienki.

PODSUMOWANIE: (1+2+3+4+5+6):
Ci ludzie znali się, ufali sobie, stanowili zespół...............nie wydaje mi się, aby możliwe było, że w przypadku, kiedy drugi pilot przerywa podchodzenie do lądowania, pierwszy mógł to zignorować............. ten samolot spadał a słowa nawigatora to po prostu sumienne odliczanie, nie ma tu świadomego złamania procedur , jest za to świadomość zbliżającej się katastrofy i cicha walka z niedajacą się opanować maszyną...........
ździcho / 87.205.250.* / 2010-06-03 19:51

Z tego (1+2) wynika, że Pilot nie miał kontroli nad maszyną. (ISTOTNE!)

I na tym należy się skoncentrować szczególnie, w dalszym toku śledztwa. Dotąd upierano się, że ta delegacja poleciała maszyną DOSKONAŁĄ.
kay / 89.230.140.* / 2010-06-02 23:55
Wiecie co mnie może by i rozbawiło gdyby nie podpierało się takim ogromem nienawiści? To ze jeszcze nic nie wiadomo, że komisja jest jeszcze daleko od zakończenia śledztwa, że wciąż więcej jest pytań niż odpowiedzi, a wy już wiecie, już ferujecie sądy. Wasza nienawiść odbiera wam zdolność logicznego myślenia, popycha w głupotę i chamstwo. Zal mi Was.
grek+pl+zorba / 62.21.28.* / 2010-06-03 03:11
Żal istotnie ciebie, że mimo iż jest tyle niejasności w tym śledztwie, uparcie brniesz w niebyt kołując samego siebie że nic się nie stało, robiąc z tragedii komedię pod tytułem "Spokojnie nic się nie stało".
Jak slepym i zadufanym w sobie trzeba być żeby pomimo oczywistych faktów iść w zaparte, to dopiero jest nienawiść która odbiera rozum.
wczoraj / 2010-06-02 23:22 / Pan Forumowicz (ponad 500 wypowiedzi)
Mogły być dwie przyczyny smoleńskiej katastrofy:
1. Działanie lub atak Rosji.
2. Nakaz prezydenta RP.
3. Awaria maszyny.

Ze stenogramów wynika, że jest to pkt nr2 co by pasowało do portretu psychologicznego prezydenta RP
zbyszek1953 / 83.22.9.* / 2010-06-06 12:59
Czy uważasz, że Prezydent kazał rozbić maszynę przed lotniskiem matole? Z czego to Twoim zdaniem wynika?
OBSERWATOR 2 / 2010-06-03 18:55
Zgadzam sie z tym zdaniem. Ja wciaz uwazam ze byl nacis na pilotow tylko ze troszke inaczej...jasne to TYLKO MOJA TEORIA... moim zdaniem zgadza sie nakaz prezydenta na ladowanie ale....w kabinie jest general.nie ma nic tzn slow na stenogramach ze kaza pilotom ladowac, ze takie polecenie prezydenta, gen .mowil tez cos o jakims ladowaniu...takie techniczne terminy...ale ladowanie nastapilo....piloci mowili ze dodejda i odleca....W takim razie za STERAMI USIADL SAM GENERAL !!! WYKONAL POLECENIE PREZYDENCKIE !!! To MOJA TEORIA....moze byc prawdopodobna
kwant2000 / 2010-06-02 23:53 / Pan Forumowicz (ponad 500 wypowiedzi)
Fakty wskazują na zamach towarzyszu. Kluczową sprawą, której zamachowcy nie przewidzieli był przylot prezydenckiego samolotu z półgodzinnym opóźnieniem. Tak więc o godzinie 08.30 nad lotniskiem pojawiły się dwa samoloty; spóźniony samolot z Prezydentem Kaczyńskim oraz transportowy IŁ-76. Kontrolerzy na lotnisku zdecydowali, że pierwszy będzie lądował IŁ-76.

O godzinie 08.37.30 rosyjski samolot rozpoczyna podchodzenie do ładowania (10 km od lotniska) Zamachowcy nie byli pewni, który samolot jako pierwszy będzie lądować, w związku z tym nie wyłączyli fałszywego nadajnika NDS, który zainstalowali w odległości 2,1 km od pasa startowego. Przypominam, że prawdziwy zagłuszony lub wyłączony nadajnik znajdował się 1,1 km od początku pasa startowego lotniska. Kilka sekund później rosyjski samolot mija prawdziwy nadajnik NDB w odległości 6,1 km, zaczyna się kierować sygnałem na fałszywy nadajnik NDB w odległości 2,1 km od początku pasa i 150 m obok jego osi.

O godzinie 08.39.20s w odległości 2,1km od lotniska samolot rosyjski otrzymuje fałszywy sygnał z fałszywego nadajnika NDB. Pilot IŁ-a jest przekonany, że znajduje się w odległości 1,1 km, a faktycznie jest oddalony od lotniska o 2,1 km. Pilot rosyjskiego samolotu nie wiedząc, że do początku pasa ma ponad dwa km zaczyna zwiększać prędkość opadania maszyny z 3 do 6m/s Kilka sekund później kosi pierwsze drzewa, łamie maszt prawdziwego nadajnika NDS znajdującego się w odległości 1,1 km, a następnie zrywa linie energetyczną. W dwie sekundy później cudem unika zderzenia z wysokim drzewem. W trakcie manewru omijania przeszkody samolot rosyjski przechyla się na lewe skrzydło i o mało nie zahacza nim o stojące na lotnisku samoloty. Uszkodzony Ił-76 oddala się od lotniska.

W tym czasie polski samolot otrzymuje pierwszy fałszywy sygnał z nadajnika NDS zainstalowanego 7,1 km od pasa startowego i około kilometra od ścieżki schodzenia. Prawdziwy nadajnik znajdujący się w odległości 6,1 km jest zagłuszony lub wyłączony. O godzinie 08g.40min.30 sekund Polski pilot otrzymuje fałszywy sygnał z fałszywego nadajnika NDB. Pilot polskiego samolotu jest przekonany, że znajduje się w odległości 1,1 km, podczas gdy faktycznie maszyna jest w odległości 2,1 km od początku pasa lotniska.

W ocenie dr. Augustynowicza poznane dotąd okoliczności katastrofy samolotu Tu-154M oraz wzbudzający kontrowersje przebieg śledztwa wskazują, że winnymi wypadku z 10 kwietnia br. nie są polscy piloci. Zawiodła rosyjska maszyna, a konkretnie jej blok sterowania. Niestety, kluczowe informacje na ten temat nie są ujawniane opinii publicznej. Grupę pilotów wzburzył fakt, że zaraz po katastrofie założono, że Tu-154M był sprawny technicznie, a winą za spowodowanie katastrofy usiłowano obarczyć pilota Arkadiusza Protasiuka, przypisując mu szkolne błędy.

Z ustaleń rosyjskiego MAK wynika, że autopilot Tu-154M wyłączony został dopiero na 5,4 s przed katastrofą, a TAWS (EGPWS) ostrzegał pilotów na 18 s przed uderzeniem w pierwsze drzewo. - Komisja zapomniała jednak o najważniejszym szczególe: prędkości samolotu. W Tu-154M regulacja wysunięcia podwozia zależy od prędkości i jest automatyczna. Na zdjęciach z katastrofy widać, że koła nie są wypuszczone pod kątem 90 stopni, lecz mniejszym. Jest to 3 z 5 stopni wypuszczenia podwozia, który świadczy o prędkości 360-380 km/h, tymczasem lądowanie odbywa się przy prędkości maksymalnie 250-270 km/h. Jeśli zatem samolot miałby podchodzić do lądowania - jak sugerują śledczy - to dlaczego leciał tak szybko? W ocenie grupy pilotów, kapitan Protasiuk zdawał sobie sprawę z warunków pogodowych w Smoleńsku, znał też samo lotnisko, co wynika z ujawnionych stenogramów rozmów pilotów Tupolewa. Kapitan postępuje bardzo rozważnie, najpierw wykonuje co najmniej dwa kręgi nad pasem (tzw. oblot), a dopiero później decyduje się podejść do lądowania. Podchodzi do tego profesjonalnie: sam, osobiście komunikuje się z wieżą, pomimo że zwykle robi to nawigator albo drugi pilot. Piloci rozpoczynają ścieżkę zniżania 10 km od progu pasa startowego, na wysokości 500 metrów. Cały czas działają niezwykle ostrożnie, znając komunikaty pogodowe i wiedząc od załogi jaka o problemach lądującego wcześniej Iła-76 - sugerują piloci. Według nastaw autopilota samolot co 2 km miał się zniżać o 100 m, a na wysokości 100 m w odległości 2 km od pasa miała zapaść decyzja o tym, czy lądować. Jeśli tak - piloci przeszliby na ręczne sterowanie. Tak się nie stało. Za to po "wyrzuceniu" podwozia doszło do usterki steru wysokości.

Tu-154M miał już wcześniej problemy z blokiem sterowania, który uległ awarii na Haiti w styczniu br. (blok ten był wymieniany w czasie zakończonego w grudniu 2009 r. remontu samolotu w zakładach w Samarze). Samolot powrócił do kraju dzięki działaniom pilotów, którzy naprawili usterkę. Po tym incydencie blok powinien być wymieniony przez techników specpułku. Czy tak się stało? Czy w Smoleńsku nowy blok mógł ponownie nawalić?

Wątpliwości mogłaby rozwiać analiza systemu ste
kwant2000 / 2010-06-02 23:54 / Pan Forumowicz (ponad 500 wypowiedzi)
Wątpliwości mogłaby rozwiać analiza systemu sterowania podwoziem i powiązanych z nim przewodów. W ocenie Augustynowicza, usterka mogła być spowodowana awarią hydrauliki samolotu lub bloku sterowania. Teoretycznie do zablokowania steru wysokości mogłoby dojść także w sposób samoistny (co rzadko się zdarza) lub na skutek celowego (zamach) działania (to stosunkowo prosta konstrukcja umożliwiająca blokadę sterowania po wypuszczeniu podwozia).
a szkoda gadać / 83.11.126.* / 2010-06-02 23:38
No właśnie "wczoraj" to była wasza "prawda" a dzisiaj jest ona taka:
Ubito nam prezydenta a ty ku....a mówisz że nic się nie stało
i kochajmy się
Wypier........j
wczoraj / 2010-06-03 15:55 / Pan Forumowicz (ponad 500 wypowiedzi)
od jakiegoś czasu prosił się o to:
1. zmusznie pilotów do lądowania w gruzji zamiast w azerbejdźanie
2. wyjazd z sakaszwilim na linię frontu
kwant2000 / 2010-06-02 23:36 / Pan Forumowicz (ponad 500 wypowiedzi)
TY CHYBA DOBRZE POLSKIEGO NIE ZNASZ. CZYZBYS NADAWAŁ Z BELWEDERSKIEJ 41?
wczoraj / 2010-06-03 15:57 / Pan Forumowicz (ponad 500 wypowiedzi)
wyłącz chamie capslock!
wczoraj / 2010-06-02 23:14 / Pan Forumowicz (ponad 500 wypowiedzi)
nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, przynajmniej teraz podczas powodzi jaśnie wielmożny Kaczor I nie wpieprza się w działania rządu, który dość dobrze radzi sobie z zarządzaniem kryzysu,
Za czasów Kaczora I to pewnie już by było: "kijem w szprychy" ankiety, walka o lesze miejsca do odwiedzin!
zbigniew1953 / 83.22.9.* / 2010-06-06 13:05
Dziękuję za ten głos pełen miłości, poczucia wspólnoty z Narodem którego językiem się posługujesz. Tylko tak dalej a daleko zajedziesz.
najwyraźniej / 213.218.140.* / 2010-06-03 10:37
i z tym należy się zgodzić towarzyszu (ty): tzn. ze stwierdzeniem, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Tak więc towarzyszu trzeba będzie w przyszłości rozważyć wprowadzenie kary śmierci dla przestępców organizujących zamachy stanu, dla ich pomocników oraz dożywocia (wraz z konfiskatą majątków) dla tych, co to prowadzili medialnie i w jakikolwiek inny sposób akcję propagandową zmierzającą do ukrywania zbrodni.
Wierzbno / 89.72.111.* / 2010-06-02 20:54
Panie Błaszczak czy nie umiesz pan czytać stenogramów ?? A może w tej ś************* partii nie wiedzą co to piz... ?? Przecież ewidentnie w stenogramach piloci mają informację, w dodatku od kolegi po fachu, który przed nimi tam lądował (!), że warunki są beznadziejnie. A 15 minut przed katastrofą ostrzegał ich kontroler lotu (!!). Mimo to chęcią może popisania się przed Błasikiem (pewnie poszedł do kabiny obiecać im awans, jak wylądują) postanowili lądować. I szturmowali do końca, aż w końcu zorientowali się waląc w drzewo, że system TAWS włączył się nie bez powodu. Tyle, że wtedy to co najwyżej można było zrobić kamikadze.
grek+pl+zorba / 62.21.28.* / 2010-06-03 03:24
a gdzie jeest napisane że oni będą lądować? przecież robili podejścia w celu sprawdzenia warunków, w momencie podjęcia decyzji "odchodzimy" czyli rezygnacji z lądowania, samolot przestaje odpowiadać na działania pilotów, i dochodzi do niekontrolowanego przez nich zejscia.To że był udział osób trzecich w tym zdarzeniu nie ma wątpliwości.
kwant2000 / 2010-06-02 22:41 / Pan Forumowicz (ponad 500 wypowiedzi)
Bredzisz człowieku. Jeżeli warunki na lotnisku były beznadziejne, to obowiązkiem kontrolerów lotu było jego zamknięcie. A co do ostrzeżeń załogi Jaka 40, to jego kapitan tak wypowiadał się przed mediami: „Przekazaliśmy kolegom informację o pogarszającej się pogodzie – mówi pilot. - Zasugerowaliśmy, żeby nie zniżali się poniżej jakiejś tam wysokości i ewentualnie, jeżeli zdecydują się podejść do lotniska, żeby uważali strasznie – kontynuuje.
- Kolega, z którym rozmawiałem (był to major Robert Grzywna) podziękował mi za te informacje. Powiedział, że skonsultuje się z dowódcą załogi (kapitanem Arkadiuszem Protasiukiem), no i na tym w sumie skończyła się nasza rozmowa – dodaje. Zastrzega jednocześnie, że nie chce mówić o szczegółach, ponieważ wciąż toczy się dochodzenie w tej sprawie.
A warunki do lądowania były trudne. - To była bardzo gęsta mgła - wspomina porucznik.
Pilot w rozmowie z TVN24 mówi, jak szybko zmieniała się (na gorsze) pogoda. - Pierwszą informację, jaką otrzymaliśmy podchodząc do lądowania, była to widzialność (4 tysiące metrów bez chmur przy zamgleniu). Następna informacja nastąpiła po kilku minutach. Już wówczas poinformowano nas, że widać 1500 metrów. To była minimalna widzialność dla tego lotniska - mówi porucznik. - Zapytali się nas, jaka jest decyzja. Podjęliśmy decyzję, że będziemy kontynuować lot, ponieważ warunki do lądowania były spełnione. Po wykonaniu czwartego zakrętu (już na kurs lądowania), dostaliśmy zgodę na podejście - dodaje pilot. Jak mówi, lądowanie przebiegało w gęstej mgle. - Weszliśmy w tę mgłę mając już konfigurację do lądowania (klapy wypuszczone i podwozie) - wyjaśnia.
Zapytany, jak wyglądała komunikacja z wieżą, pilot mówi, że nie było żadnych problemów. - Korespondencję prowadziliśmy w języku rosyjskim. Informacje były zwięzłe i krótkie (zresztą taka jest zasada). Były zrozumiane przez dwie strony i nie było problemów, żeby się porozumieć i odebrać informacje przekazywane przez kontrolera – wyjaśnia porucznik.
Pilot mówi też, że nie było żadnego problemu z oświetleniem na lotnisku. - Na wysokości 120-130 metrów, zobaczyliśmy światła APM-ów (to są takie potężne reflektory rozstawione przy samym lotnisku, przy progu drogi startowej). Także wiedzieliśmy konkretnie, gdzie jest pas startowy. Wiedzieliśmy, jak samolot, którym wykonujemy lot, jest ułożony względem drogi startowej – twierdzi por. Artur Wosztyl.

A propos, kto wykręcił lampy ze wspomnianych przez por. Wolsztyna APM-ów?
slavo77 / 2010-06-02 23:10
bredzisz to TY człowieku!!! pracuję na lotnisku i to w pierwszej kolejności kaptan samolotu decyduje czy lądować czy nie!!! on odpowiada za pasażerów i samolot.... i wg swoich uprawnień i wyszkolenia decyduje czy lądować.... sam wydziałem jak jeden pilot tym samym modelem samolotu lądował w czasie mgły a drugi poleciał na inne lotnisku... więc sam widzisz....
lotniska się zamyka w ostateczności... i to na samym końcu....
kwant2000 / 2010-06-02 23:21 / Pan Forumowicz (ponad 500 wypowiedzi)
DO WSZYSTKICH TROLLI SPOD ZNAKU PEŁO i SLD. ZAPAMIĘTACIE SOBIE. SAMOLOT TU-154M NIE LADOWAŁ NA SMOLEŃSKIM LOTNISKU!!!
tru / 213.218.140.* / 2010-06-02 19:14
Panika Chamów

".... dowiedzieliśmy się, że mamy wojnę domową. Powiedział to jeden cham z gwardii przybocznej Marszałka i Namiestnika Komorowskiego.
Bardzo się cieszę z takiej diagnozy, gdyż u tego chama i dwóch pozostałych zauważyłem jednocześnie objawy paniki. sondaży. Mniejsza oto. Bo gdy oto przeczytacie poniższą analizę dotyczącą paniki na polu walki, to zrozumiecie moją radość. .....
Tak więc panikujcie Majewski, Wajda i Bartoszewski. Kąsajcie, opluwajcie, ubliżajcie i przytupujcie. Mam nadzieję, że strach, który wywołał taką waszą reakcję jest już powszechny w szeregach PO i będzie zbierał coraz większe żniwo."
Łażący Łazarz
JAG1 / 83.20.151.* / 2010-06-02 20:06
Inwektywy, inwektywy, inwektywy.
Esencja PiS-u.
dobrzewychowany / 89.77.150.* / 2010-06-03 15:25
poczytaj komentarze zwolenników inteligenckiej patii niesamowicie ugrzecznione i nastawione na współprace a język bruku i rysztoka, nie trzeba daleko szukać
kwant2000 / 2010-06-02 23:38 / Pan Forumowicz (ponad 500 wypowiedzi)
TY LEPIEJ SIĘ ZAJMIJ PALIGNOTEM I CHORYM NA WSCIEKLIZNĘ NIESIOŁEM.
Normalnik / 77.255.156.* / 2010-06-02 19:37
Większego, a na pewno głupszego chama od ciebie prymitywie to już się nie znajdzie. Liż dalej d... pisiakom, a oni cię urządzą jako członka hołoty.
JAG1 / 83.20.151.* / 2010-06-02 18:32
Czytam sobie te różne hipotezy i taka refleksja mnie nachodzi.

Gdyby głupotą piso-spiskowców można było palić w kotłach, bylibyśmy na zawsze energetycznie samowystarczalni. I pewnie na eksport by starczyło
zbigniew1953 / 83.22.9.* / 2010-06-06 13:09
A może by tak konkretnie o co Koledze chodzi?
@@@@LL / 84.19.169.* / 2010-06-02 22:15
A twoją głupotą można by zamrozić wodę w oceanie.
tru / 213.218.140.* / 2010-06-02 17:56
Ppłk. Bartosz Stroiński: “Podpisałem inny dokument”

Zainspirowany tekstami na forum wlazłem na stronę TVN24 i znalazłem ten tekst.
“Podpisałem inny dokument”
GŁOSY W KABINIE ROZPOZNAŁ PILOT TU-154
“Podpisywałem dokument zawierający stenogram z rozmów. Nie wiem dlaczego opublikowany został inny” – w rozmowie z tvn24.pl mówi ppłk Bartosz Stroiński. Pod ujawnionym zapisem rozmów z kabiny Tu-154 jest określony jako osoba, która rozpoznała głosy obecnych w kabinie. Mimo to, pod opublikowanym dokumentem, przy jego nazwisku nie ma podpisu.

Pod opublikowanym we wtorek stenogramem wymienionych jest sześć osób: Stroiński, eksperci – Sławomir Michalak i Waldemar Targalski oraz troje Rosjan. Znajduje się tam jednak tylko pięć odręcznych podpisów. Brak właśnie Bartosza Stroińskiego.
Stroiński zapewnia, że podczas pracy w Moskwie podpisał dokument zawierający stenogram rozmów w kabinie Tu-154 10 kwietnia. “Byłem poproszony do współpracy, jako osoba posiadająca doświadczenie z kokpitu tego typu samolotu” – mówi tvn24.pl. Nie wie, dlaczego na opublikowanym dokumencie nie ma jego podpisu.
“Byłem w moskwie przed 2 maja”
Sprawę tłumaczyć może fakt, że opublikowany tekst datowany jest na 2 maja, a ppłk Stroiński jest przekonany, że był w Moskwie wcześniej. “Na miejscu pozostali wymienieni eksperci” – zdradza. Przyznaje, że ujawnionego dokumentu na razie nie czytał.
O samych pracach przy odsłuchiwaniu czarnych skrzynek Stroński mówi, że wraz z ekspertami starali się wyłuskać każde rozpoznawalne słowo z szumu w kabinie. “Jest tam wiele miejsc, kiedy niemożliwe jest zrozumienie czegokolwiek. Wszystko co udało się zidentyfikować, opisaliśmy” – tłumaczy wojskowy. Zaznacza jednak, że nie jest uprawniony do opisywania szczegółów prac.
Ppłk Bartosz Stroiński jest żołnierzem 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego. Był pilotem Tu-154, który 7. kwietnia poleciał do Katynia z Donaldem Tuskiem na pokładzie.Dlaczego podeszli do lądowania? Ostatnie słowa załogi Tu-154M.
(źródło: http://www.tvn24.pl/-1,1658816,0,1,podpisalem-in…)
arch / 2010-06-02 18:16 / Tysiącznik na forum
To było jeszcze lepsze 1 czerwca br., 17.15, TVN 24. Wywiad z pilotem lotnictwa cywilnego Więckowskim (imienia nie zapamiętałem), który na Tupolewie wylatał około 2000 godzin.
Analizując – słowo po słowie – zapisy z ostatnich minut, pilot Więckowski twierdza w sposób nie budzący wątpliwości, że przyczyną katastrofy była awaria jednego z silników. Zdaniem eksperta silnik ten oderwał się od samolotu jeszcze w powietrzu, na co wskazuje jego wygląd zewnętrzny po znalezieniu na miejscu katastrofy.
-Awaria silnika uniemożliwiła pilotom poderwanie samolotu i nabranie wysokości.
- Samolot nie zniżał się ku ziemi, a po prostu spadał, z czego piloci prawdopodobnie nie zdawali sobie sprawy. Dla potwierdzenia swoich wywodów pilot opisał doświadczenia własne .

Relacja ta wprowadziła dziennikarza prowadzącego w stan wyraźnej irytacji, a nawet osłupienia. Starał się więc jak najszybciej rozmowę zakończyć. Najwyraźniej hipoteza pana Więckowskiego zaskoczyła go i była wysoce niepożądana.
niewierzący ateusz / 83.26.38.* / 2010-06-02 18:43
"- Ten silnik też mógł się im rozpaść, uszkadzając instalację - twierdził w TVN24 kpt. Janusz Więckowski, który niegdyś był pilotem Tu-154M i miał tą maszyną w 1988 r. wypadek. - Zachowanie samolotu było bardzo dziwne - ocenił z kolei płk Piotr Łukaszewicz, były szef szkolenia Wojsk Lotniczych. Według wojskowego, nie jest jeszcze powiedziane, że mjr Arkadiusz Protasiuk - dowódca załogi prezydenckiego Tu-154M - w ogóle nie zareagował na komendę "odchodzimy" (wypowiedzianą
przez drugiego pilota)."

ale ludzie od czarnego PR w necie jak tacy jak JAG1 MAN13, jliber, jodzio miodzio. PKB wiedzą lepiej i bluzgają
JAG1 / 83.20.151.* / 2010-06-02 18:34
Skoro brzózka mogła oderwać kawał skrzydła, to inna brzózka
mogła oderwać lub zablokować silnik. Szczególnie gdy się lata
na poziomie koron drzew.
JAG1 / 83.20.151.* / 2010-06-02 17:48
Pisia klaka znów mąci wodę w moherowych móżdżkach.
hju / 83.25.13.* / 2010-06-02 17:42
wylaczyli go dopiero jak bylo licho-wniosek prosty-autopilot nawalil,prawdopodobnie mial zmanipulowane dane-ale tego watku nikt nie badaWHY?????????
JAG1 / 83.20.151.* / 2010-06-02 17:58
Przyjacielu.
Poświęć trochę czasu i postudiuj sobie co to jest autopilot, jak to działa i jak oraz kiedy się go programuje, a sam uśmiejesz się z bzdur, które produkujesz.
hju / 83.25.13.* / 2010-06-02 18:33
autopilot to jest autopilot czyli urzadzenie ktore utrzymuje zadane parametry na podstawie otrzymywanych danych i gdyby te dane mu zaklocic w ten sposob ze puscic mu opoznione i wzmocnione to dziala na blednych danych czyli utrzymuje zle parametry,na podstawie nierzeczywistych,opoznionych danych.nie ma problemu jesli jest to tak jak u mnie w domu gdzie 1 tv jest z satelity a drugi z kabla a roznica w odbiorze sygnalu jest 2 sek.a 2sek w samolocie to kilkaset metrow.
JAG1 / 83.20.151.* / 2010-06-02 18:41
Przyjacielu, w autopilocie programuje się marszrutę. Autopilot dane zbiera z GPS, własnych instrumentów i markerów naziemnych.
Ślady zakłóceń byłyby zarejestrowane w czwartej czarnej skrzynce, która jest w Polsce oraz w monitoringu SKW.
jik / 83.25.13.* / 2010-06-02 18:52
no to wlasnie czekamy na te dane ale znajac obecnych wladcow watpie zeby gdyby te dane swiadczyly oczyms takim bylyby ujawnione-a w autopilocie mozesz programowac marszrute ale czesto ,ba zawsze uzywa sie go jako swoistego steru-po co recznie korygowac wszystko jak zrobi to lepiej automat-i dlatego tamten autopilot byl wlaczony a ze dostawal opoznione dane myslal ze jest nad pasem a byl 2 sek back.................
JAG1 / 83.20.151.* / 2010-06-02 20:04
Pośpiech jest dobry tylko przy łapaniu pcheł, a nie w
badaniu miejsca i przyczyn katastrofy.
tru / 213.218.140.* / 2010-06-02 17:34
Konkluzja doświadczonego pilota: Silnik samolotu prezydenckiego oderwał się jeszcze w powietrzu

Wtorek 1 czerwca br., godzina 17.15, stacja TVN 24. Od ponad godziny trwa demonstracja stenogramów z rozmów zarejestrowanych przez czarne skrzynki nieszczęsnego prezydenckiego samolotu. Prowadzący audycję redaktor dyżurny, nie mający zielonego pojęcia o stronie technicznej pilotażu, nieopatrznie zaprasza do studia i odbywa rozmowę z emerytowanym pilotem lotnictwa cywilnego Więckowskim (imienia nie zapamiętałem), który na Tupolewie wylatał około 2000 godzin.

Analizując – słowo po słowie – zapisy z ostatnich minut, pilot Więckowski, człowiek wielce doświadczony, kompetentny i potrafiący dokładnie wczuć się w sytuację jaka miała miejsce na pokładzie samolotu, stwierdza w sposób nie budzący wątpliwości, że przyczyną katastrofy była awaria jednego z silników. Zdaniem eksperta silnik ten oderwał się od samolotu jeszcze w powietrzu, na co wskazuje jego wygląd zewnętrzny po znalezieniu na miejscu katastrofy. Awaria silnika uniemożliwiła pilotom poderwanie samolotu i nabranie wysokości. Samolot nie zniżał się ku ziemi, a po prostu spadał, z czego piloci prawdopodobnie nie zdawali sobie sprawy. Dla potwierdzenia swoich wywodów pilot opisał doświadczenia własne, między innymi z lądowania Tupolewem w trudnych warunkach intensywnej burzy, na lotnisku w Paryżu. Relacja ta wprowadziła dziennikarza prowadzącego program w stan wyraźnej irytacji, a nawet osłupienia. Starał się więc jak najszybciej rozmowę zakończyć. Najwyraźniej hipoteza pana Więckowskiego zaskoczyła go i była wysoce niepożądana.

Kolejnym rozmówcą, przychodzącym jakby na odsiecz prowadzącemu, jest ekspert-teoretyk Hypki, który już dawno temu nie miał najmniejszych wątpliwości, że winnymi katastrofy są piloci. Zignorowali oni sygnały alarmowe i wszystkie obowiązujące procedury. Słowem, to ewidentni samobójcy. Ten superekspert ani słowem nie ustosunkował się do logicznej i zrozumiałej dla laików, wypowiedzi pilota Więckowskiego. Ponownie, tonem nie budzącym sprzeciwu, wydaje wyrok ostateczny.

Z programów telewizyjnych dotyczących katastrof lotniczych emitowanych w kanałach Discovery lub National Geographic laicy wiedzą, że w skrupulatnych dociekaniach przyczyn tragicznych zdarzeń elementem nieodzownym są szczegółowe badania (w tym badania laboratoryjne) nawet najdrobniejszych części, na jakie rozpadł się samolot. W śledztwie smoleńskim badających nie interesuje stan szczątków Tupolewa (co wynika z braku jakichkolwiek informacji na ten temat). Leżą odłogiem na płycie lotniska i nikt się nimi nie zajmuje.

Przekonywująca analiza stenogramów ze skrzynek dokonana przez p. Więckowskiego wskazuje, jak nieuprawnione jest twierdzenie, że samolot do końca lotu był sprawny technicznie. Ale czy wśród prowadzących śledztwo znajdą się odważni ludzie, którzy zdobędą się na zweryfikowanie diagnozy tego doświadczonego na Tupolewach człowieka? Bardzo wątpliwe, raczej wszystko wskazuje, że niemożliwe.

Jedyna nadzieja w pełnomocnikach rodzin ofiar smoleńskiej tragedii, którzy wymuszą to na drodze sądowej.

Jerzy Zerbe
nadajnik / 76.15.161.* / 2010-06-03 18:44
Kiedy Wieckowski mowi: "Samolot nie zniżał się ku ziemi, a po prostu spadał, z czego piloci prawdopodobnie nie zdawali sobie sprawy." - to ja tego nie przyswajam, bo , jesli piloci sobie nie zdawali sprawy z tego, ze przepadaja za szybko, to kto u diabla ma sobie z tego zdawac sprawe!? Przeciez nawet srednio oblatany pasazer wie, ze wzrastajace cisnienie jest wtedy wyraznie odczuwalne w uszach, nie mowiac o zwyklej orientacji przestrzennej (nawet w kompletnych ciemnosciach), ktora u pilotow z uwagi na nieustanny trening powinna byc znakomita!!!
Ta jedna wypowiedz Wieckowskiego dyskwalifikuje go zatem jako "eksperta" w kwestii pilotazu, a ladowania zwlaszcza!!!
Chyba, ze Protasiuk z niewiadomych powodow siedzial przez ostatnie minuty lotu jak sparalizowany, moze obecnoscia Blasika (ktory wyraznie przejal dowodzenie samolotem), a moze jeszcze czyms innym! Nie wykluczam tu ani jego kompletnej dezorientacji i utraty pewnosci i odpowiedzialnosci za wlasne decyzje w warunkach lotu w chmurach i gestej mgly pod nimi, w warunkach niepewnosci i nieuzgodnienia z nawigatorem i wieza kontrolna, czy wysokosciomierz uwzglednia dane barometryczne, czy rzeczywista odleglosc od gruntu, ktory w tym rejonie byl dnem glebokiego na 60 metrow jaru poprzecznego do linii lotu (o czym Protasiuk jakby nie wiedzial, bo nie przygotowal przed lotem dokladnych danych o otaczajacym lotnisko terenie), oraz naglej fali strachu w momencie uswiadomienia sobie, ze na przyklad istotnie jakies urzadzenie pokladowe nie dziala po jego mysli! Z jego milczenia w ostatnich sekundach lotu wysnuc mozna nawet wniosek, ze tylko biernie czekal na rozwoj wydarzen powtarzajac uporczywie dwa zdania w myslach: "Mnie jest juz wszystko jedno!" i "Niech ich wszystkich diabli wezma!" No i wzieli!!!
Co Wy na to???
JAG1 / 83.20.151.* / 2010-06-02 17:53
Poziom wiedzy technicznej i jakość rozumowania adekwatna do poziomu dziennikarstwa.

Skoro brzózka mogła oderwać kawał skrzydła, to inna brzózka mogła oderwać lub zablokować silnik. Szczególnie gdy się lata na poziomie koron drzew.
eryk barieryk / 62.21.28.* / 2010-06-03 03:45
Aleś się urwał z brzózki!!!!!! uważaj ziemia twarda jest, obijesz sobie co nieco
niko2 / 79.185.191.* / 2010-06-02 17:14
A WIĘC KONIEC ZE SPEKULACJAMI. PILOCI SĄ NIEWINNI. WYCHODZI NA TO ŻE OD SAMEGO POCZĄTKU WINNY JEST WÓDZ.
bebbbb / 24.114.255.* / 2010-06-02 17:29
TAK WÓDZ PUTIN z pieskiem Tuskiem u nogi.
slavo77 / 2010-06-02 23:13
to jest właśnie cały pis...... szkoda słów.... kaczyński zrobi kupę a pisiory mówią że to kawiar..... i że nie zrobił tego kaczyński tylko tusk....
grek+pl+zorba / 62.21.28.* / 2010-06-03 03:42
To twój kawior, więc zaczynaj konsumpcję skoro lubisz się w tym babrać, to potem nie narzekaj że coś ci śmierdzi.
lukasz200425 / 79.163.131.* / 2010-06-04 18:42
Zapraszam na bloga http://stenogramysmolensk.pl Blog bez cenzury!!!
niewierzący ateusz / 83.26.38.* / 2010-06-02 17:27
"Niestety dzisiejszy zwrot akcji dot. stenogramów z rozmów w kokpicie tupolewa to - śmiem twierdzić - wydmuszka.

Świadczą o tym trzy fakty:

1. Data z jakiej one pochodzą a mianowicie z początku maja. Bodaj drugiego. A więc pokazują wersję sprzed miesiąca, zawierającą nieodczytane jeszcze słowa, pokazane na odczycie jako niezrozumiałe. Dają więc Rosjanie sobie możliwość manipulowania pozostawiając sobie możliwość dorzucania albo uzupełniania stenogramów o kolejne odczytane słowa. Mogą sie one pojawić po odczycie w Polsce. Ale czas gra w ten sposób dla Komorowskiego, gdyż można lansować tezę o odpowiedzialności ....."

tak sobie zacytowałem, jak kogoś interesują pozostałe dwa fakty niech sobie tekst odszuka
zbaraniały / 83.15.81.* / 2010-06-02 17:04
"Stenogramy ucinają spekulacje" - pan Błaszczak uważa mnie za idiotę. Niestety, myli się i dlatego Jarosław Kaczyński ma minus 1.
pocieszającenie? / 77.255.37.* / 2010-06-02 17:50
ciebie? dobry człowieku? a kogo może obchodzić, czy jesteś idiotą, lub też nie i czy ktoś w tym zakresie wyraża jakiekolwiek zdanie. Masz ten luksus, że jako przedstawiciel pospólstwa wszelakiego możesz spokojnie i totalnie bez żadnych konsekwencji dla otoczenia być jednym lub drugim
do początku nowsze
1 2 3

Najnowsze wpisy