Idzie się w parach, nawet turyści wchodzą w parach zawodowiec-turysta i bardzo często przewodnik ryzykuje życiem przez mniej doświadczonego turystę, podobnie ryzykują miejscowi by zarobić pieniądze. A w parach z bardzo wielu względów, od praktycznych (np. większe szanse na zdobycie szczytu) po bezpieczeństwo (np. lawina czy szczelina nie pochłonie całej grupy).
Akcje ratownicze są, ale są bardzo utrudnione i polegają najczęściej na wniesieniu dodatkowego tlenu lub lekarstw (nie brakuje też przypadków heroizmu, gdy ktoś oddaje komuś tlen lub zostaje z nim na górze), nie ma szans by kogoś znieść i często ktoś kona przy szlaku a reszta go mija. Niektóre popularne szlaki są wręcz usiane ciałami i musisz rozbić namiot obok jakiegoś truposza, bo po prostu nie ma innego miejsca. Nie wierzysz? Spójrz sam: http://tnij.org/uu1p To ciemna strona tej pasji, niewielu zawodowych himalaistów dożywa późnego wieku.