Forum Polityka, aktualnościGospodarka

Budżet w Sejmie. Rostowski nie wyklucza korekty

Budżet w Sejmie. Rostowski nie wyklucza korekty

Wyświetlaj:
A... / 2008-12-04 10:18 / Bywalec forum
...a ja "pod prąd"...
...bo jak bym Balcerowicza słyszał lub cofnął się do lat 30-tych...
Kraje takie jak Francja, Niemcy etc., przede wszystkim starają się walczyć z kryzysem chroniąc popyt wewnętrzny i eksport - obniżają stopy procentowe, opracowują programy pomocowe dla eksporterów, zwiększają w tym m.in. celu, dług publiczny - deficyt budżetowy.
Na zachodzie nauka keynesowskiego neoliberalizmu nie poszła w las... U nas natomiast króluje skompromitowany "greenspan-owski" klasyczny liberalizm a la centrum skąpego Szkota...
Owszem kryzys w eksporcie to mniejsze wpływy z podatków do budżetu, zdroworozsądkowo, klasyczno-liberalnie, należy więc ostro ciąć wydatki...
Skoro jednak mamy się kierować przeczuciami zdroworozsądkowymi i religią klasycznego liberalizmu, to po co nam nauki ekonomiczne?
Ja w obecnym budżecie - dyskusji o nim, w ogóle nie widzę żadnego programu działań w celu ochrony jakiegokolwiek popytu. A w tym celu w budżecie konieczne są przede wszystkim nie cięcia a przesunięcia wydatków, np. w stronę ochrony naszego rynku pracy, programów restrukturyzujących produkcję eksporterów, tak by nie skończyły jak nasze stocznie...
Nie widzę ponadto by w proponowanych cięciach budżetowych była w ogóle jakaś logika ochrony popytu wewnętrznego - by owe planowane cięcia właśnie w niego jak najmniej uderzyły...
Dla mnie te "cięcia" pod właśnie tym względem są skrajnie nieprzemyślane (czy w ogóle obecnego p. ministra finansów stać na takie przemyślenie?) - właśnie mogą go w niektórych punktach dość dotkliwie niszczyć...
No bo dodam, że szczególnie chronione powinny być małe przedsiębiorstwa na prowincji (a stamtąd chcemy jak najwięcej zabrać), - obecny kryzys zacznie się bowiem przede wszystkim tam, bo tam przecież istnieje największa liczba małych podmiotów działających w oparciu o kredyt...

...a w latach wielkiego kryzysu międzywojnia prowadziliśmy politykę żelaznej dyscypliny - ochrony pieniądza i niskiego deficytu - cięć w wydatkach. Owszem wartość złotego wzrosła - z 10 zł za dolara do 5 zł za dolara, kosztem jednak o ponad 3 lata późniejszego niż reszta Europy, wyjścia z kryzysu...
Owszem za część z tego opóźnienia odpowiadała ogólna słabość naszej gospodarki w tamtych latach, ale za resztę właśnie zbyt rygorystyczna, anty-popytowa polityka budżetowa i pieniężna...

Budżet Państwa powinien być takim samym graczem na rynku jak każdy inny podmiot finansowy; a ze względu na swoją wielkość jednym z najważniejszych, jeśli nie najważniejszym.
Widać jednak, że przy braku odpowiedniej fachowości naszych ministrów finansów, u nas ciągle jeszcze budżet nie jest wystarczająco wykorzystywanym pro-rozwojowym instrumentem gry rynkowej...
Czarna Chmura1 / 2008-12-05 13:19 / Bywalec forum
chciałbym zuważyć jedną rzecz, że Świat obecnie nie w kryzysie z powodu liberalizmu skąpego Szkota, ale właśnie z powodu marksistowskiego keynesizmu. Na dowód powyższej tezy przytocze następujące fakty:
po 1- Amerykanie przez ostatnie udzielali nadmierną ilość kredytów hipotecznych, czym sztucznie podtrzymywali wzrost gospodarczy. Keynes: "pieniądz zainwestowany generuje w przyszłości wielokrotnie więcej pieniędzy na spożycie, które z kolei pobudzają następne inwestycje i cała gospodarka nabiera rozpędu".
po 2- spekulacje kredytami hipotecznymi. Adam Smith w swoim dziele "Badania nad natutrą..." krytykował system samodzilenych banków działających bez nadzoru, jaki ongiś występował w Szkocji, kiedy to banki bankrutowały, czym wywoływały kryzysy, a chwalił Bank Centralny Anglii, który sprawował nadzór nad bankami prywatnymi.
po 3 - Amerykanie przez ostatnie lata stale obniżali stopy procentowe (jeszcze przed wybuchem obecnego kryzysu), a mimo to doszło do kryzysu. Keynes: Należy zatem obniżać stopy procentowe, obniżając tym samym koszty inwestycji, stosować ulgi inwestycyjne w systemie podatkowym, ratować upadające przedsiębiorstwa, a nawet bezpośrednio "pompować" pieniądze w rynek za pomocą bezpośrednich inwestycji państwa, czyli stosować na możliwie jak najszerszą skalę rozmaite działania interwencjonistyczne.
A... / 2008-12-08 10:43 / Bywalec forum
...a no nie jest to jednak tak prosto, zdroworozsądkowo, jak powyżej twierdzi "czarno-chmury" - a więc de facto katastrofista...
No cóż jeżeli się chce stosować nazwijmy to neoliberalny system Keynes'a, trzeba mieć naprawdę wielką wiedzę i super mocne nerwy - to fakt.
Nie można bowiem i tutaj: mieć ciastko i zjeść ciastko...
Przypomnę, że Amerykanie byli niekonsekwentni. W pewnym momencie stwierdzili, że kredytów jest za dużo, że generuje to niekorzystne zjawiska takie jak np. nadmierny deficyt w handlu zagranicznym; i przerwali politykę obniżania stóp - na krótko ale zawsze...
Tak zrobił nasz Balcerowicz w 1997/98 "schładzając" gospodarkę do poniżej (lub tylko nieco powyżej) zera, wzrostu gospodarczego przez następnych dobrych kilka lat - przykładając w pewnym stopniu i swój niedouczony "paluszek" do obecnej globalnej recesji...
Żeby chociaż w USA ich (tj. stóp) nie podnosili - utrzymali na tym samym poziomie, lub podnieśli najwyżej raz, dwa razy...
...a obecny kryzys to pokłosie tamtej niefortunnej serii wydawałoby się niewielkich podwyżek stóp procentowych...
Ta krótka, niewinna z pozoru seria, spowodowała bowiem efekt co prawda powolnego, ale zawsze domina (mniej nowych bo drożejących kredytów, to mniej inwestycji, mniejsze dochody inwestorów, mniejsza konsumpcja, mniejsze zapotrzebowanie na inwestycje - nowe kredyty itd., itp. - to proste zależności znane nawet laikom...). Teoria chaosu - efekt skrzydeł motyla - telekoneksji ekonomicznych się kłania...
"Greenspan-owcy" amerykańscy nie rozumieją jednak, że nie można być jednocześnie klasycznym i neo-liberałem - te dwie drogi są wbrew pozorom skrajnie sprzeczne i się wzajemnie wręcz wykluczają - "lepki" pieniądz Keynes'a nie znosi centralnego fiskalizmu kontrolnego (manipulacji przy podatkach, szczególnie od konsumpcji, a zwłaszcza "majstrowania" przy stopach). Jedyny zdrowy tutaj centralny sposób działania to budżet "grający" na "instrumentach" rynku - czyli to co w końcu zrobił rząd USA pompując "money" w system finansowy...
...bo nie miał innego wyjścia jak przez budżetowe inwestycje w banki naprawić błąd podnoszenia stóp przez bank centralny - oddając to co zabrał, naprawiając to co zepsuł (choć nie wszystko da się szybko naprawić)...
...a gdyby w USA to co zrobiono teraz, zrobiono rok wcześniej, nie mówiono by o kryzysie a o dalszym niezwykłym globalnym przyspieszeniu światowej gospodarki...
Nie ma bowiem żadnych realnych - "twardych" przesłanek kryzysu - żadnych klęsk nieurodzaju na globalną skalę, wojen, braków surowcowych, załamania się produkcji ze względu na przewroty socjalistyczne w dużych gospodarkach, wytworzenia się wirtualnych pieniędzy na giełdach (jak np. w latach 30-tych).

Giełdy posiadają dobre instrumenty samokontroli, których brakło w czasach kryzysów kapitalizmu, do lat 30-tych ubiegłego wieku. Ponadto gospodarki wschodzące mają się znakomicie, maleje ilość barier celnych - to wszystko nie hamuje a rozpędza...
Nie brakuje, cegieł, cementu, farby etc., wreszcie pracowników, firm, które mogłyby dokończyć zaczęte budowy i inwestycje w USA...
Czegóż chcieć więcej ???
...a no jedynie likwidacji nadmiernej potęgi banków centralnych ich uprzywilejowania na rynkach = rządów "sawancji" a la "syndrom Petru", tj. bardziej politykierskiej niż ekonomicznej w gospodarce...
Marksizm w obecnych gospodarkach to nie keynesizm a nadmierna rola banków centralnych, czego pokłosie zbieramy w formie obecnej recesji, w sposób nieuprawniony zwanej kryzysem...
Szczególnie nasi ekonomiści ulegli, ja bym to nazwał "petruizacji" - połączyli utopię Marksa (centralizacyjną) z zdroworozsądkową ale nie naukową religią tzw. klasycznego liberalizmu "skąpego Szkota". Zbyt długo żyli oni w socjalizmie (lub ich mentorzy) by pozbyć się tamtego myślenia (oj trzeba im Mojżesza i jako żywo 40-tu lat na pustyni...) i za bardzo uwierzyli w prostotę podkreślam: religii a nie nauki klasycznego liberalizmu...
Szczególnym przykładem tego dziwacznego eklektyzmu Marks-Smith, jest ciągła walka z "przejadaniem" budżetu, nadmierną konsumpcją etc.... "Bogiem" dla "widacczyzny" są inwestycje wspomagane per budżet. To samo mówili choćby: Rapacki, Rakowski; a i mówi Rostowski...
Tymczasem z przejadaniem mamy do czynienia tylko wtedy gdy budżet służy do napędzania importu - wspomaga obce gospodarki (choć obecnie i to zjawisko przy bezcłowej dla nas UE, nie wydaje się tak do końca dla nas szkodliwe).
Każda inna konsumpcja finansowana z budżetu wzmacniając popyt wewnętrzny, w końcowym efekcie MUSI spowodować wzrost inwestycji - to przede wszystkim MUSI zrozumieć nasza "ekonomiokracja"...
Tymczasem nasz obecny budżet tnie najefektywniejsze inwestycje lokalne, na które powinien "chuchać i dmuchać". To TE wzbudzają bowiem zdecydowanie najmniej proimportowy popyt wewnętrzny - są lokowane "na prowincji" z reguły więc zawsze choć nieco biedniejszej od metropolii - zarobki tamtejszych pracowników zostają wydane, mówiąc w w
A... / 2008-12-08 10:51 / Bywalec forum
wielkim skrócie na w 90-kilku % polski "chleb i bułki"...
A... / 2008-12-08 11:06 / Bywalec forum
-na górze miało być "inwestycje centralne wspomagane przez budżet." - za błąd przepraszam
Pilsener / 2008-12-04 00:00 / Sofciarski Cyklinator Parkietów
Czy w ramach tej nowelizacji etat dla mojego szwagra, który ma przyjemność być jednym z 9-ciu Pańskich wiceministrów może być zagrożony? Czy raczej dotrudni Pan kolejnego "wice", żeby sprostać tak ważnemu dla polski zadaniu, jak cięcie wydatków?
starskiw / 2008-12-03 23:22
to widzę, że minister Rostowski zaczął wchońcu dostrzegać trendy światowej gospodarki...ja codziennie czytam forsal... i wcześniej wyciągnąłem odpowiednie wnioski
rudy picer / 83.29.247.* / 2008-12-03 23:05
Odwołac Gbura-Komorowskiego, oddać Palikota pod opiekę Picerze, Rudy niech siedzi na kominie z Green Picem, a my sobie sami damy radę z kryzysowym budżetem
andowc / 83.30.81.* / 2008-12-03 17:44
Przyda się "korekta" wzroku (okulary).
janiszek1972 / 193.111.166.* / 2008-12-03 15:03
Chluśniem, bo uśniem. I to by było na tyle. Serdecznie pozdrawiam
dareg / 87.207.175.* / 2008-12-03 12:20
kolejna wpadka PO, Kaczyńscy przecież już dawno o tym mówili
kompleks PISu w PO się pogłębia - trudno znaleźć wypowiedź polityka z PO bez odniesienia do poprzedników
hen / 194.213.1.* / 2008-12-03 12:13
za zwiększenie akcyzy na alkohol,minister rostowski nie wie że gdy za premierowania marka belki zmniejszono akcyzę to wpływy do budżetu wzrosły bo wzrosła produkcja i sprzedaż w karaju,teraz PO zwiększeniu będzie odwrotnie,sprzedaż i produkcja w kraju spadną,i co za tym idzie wpływy do budżetu też spadną

rodacy tak jak kilka lat temu zaczną się w większym stopniu raczyć się tańszymi trunkami z zagranicy,począwszy od koniaczków i łiskaczy kupowanych przy okazji zagranicznych wojaży a skończywszy na bazarowych zakupach wódki z przemytu i nielegalnej produkcji,czy to dla pełowców jest zbyt trudne do zrozumienia?
pluto85 / 84.38.99.* / 2008-12-03 12:58
Wtedy byly troche inne czasy, sporzycie alkoholu wowczas nie spadlo, tylko wzrosla sprzedaz nielagalna glownie z zza wschodniej granicy. Dzis jestesmy w UE, granice sa baczniej strzerzone, spoleczenstwo jest o wiele bogatsze i zlotowke na polowke znajdzie, szczegolnie ze dzis kupujemy srednio o 50% drozszy alkochol niz wtedy... poza tym nic w przyrodzie nie ginie, jak ktos nie wypije polowki to wypije 8 piw.
Mr Bear / 217.98.12.* / 2008-12-03 14:24
Ja tam nie chcę żeby wódka zdrożała. Jak będę miał imieniny to piwa nie postawię, a wódkę tak czy siak kupić musiał będę.
retw / 79.185.233.* / 2008-12-03 21:04
Kiedyś byłem na Białorusi i uwierz mi jaki przemyślny to naród. Z żeliwnego sagana, miski z dziurką i kawałka rurki budują taki sprzęcicho że proszę siadać, albo po wypiciu produktu tego cuda to nawet leżeć. Myślę że pomysł do skopiowania. Prosty jak cep i tak samo bije w łepetynę.
lolek000 / 2008-12-03 18:08 / portfel / Tysiącznik na forum
Papieroski też w górę od nowego roku...
I autka na gaz....
I bezrobocie...

I to w Polsce a nie w Irlandii.
lolek000 / 2008-12-03 12:11 / portfel / Tysiącznik na forum
Ojeju, to Kaczory miały rację?
No niemozliwe poprostu !!!
wojteksz / 2008-12-03 12:06
Przecież kilka dni temu p.Rostowski z p.Tuskiem wciskali nam ,że kryzys nie dotarł do Polski,że nic się nie dzieje.To o co chodzi?
studentMIM / 2008-12-03 17:30 / Tysiącznik na forum
Chodzi o to, że minister finansów ani premier nie może powiedzieć, że w jego kraju jest kryzys (przynajmnie nie wówczas, gdy ktoś się jeszcze waha), gdyż by go pogłębił.
A że część ludzi się na to oburza, to już ich sprawa
bartek73 / 62.190.20.* / 2008-12-03 12:05
Chlebowski juz nie raz komentowal sprawy budzetu na 2009 i zapewnial ze wzrost PKB 5% jest niezagrozony, wiec móglby ktos spowodowac zeby sie przestal udzielac przynajmniej w tej kwestii?
wanda-L / 78.8.145.* / 2008-12-03 11:57
co tam jakiś budżet - ważne są występy: pal-i-kota, COM-orowskiego, NIE-siołowskiego, KARP-iniuka, CHLEB-owskiego i ... całej tej hałastry z PO (dawniej UW)! tylko balcerek jakoś się zaszył ...
STYSZOWIT / 79.185.30.* / 2008-12-03 20:10
Dodik bandyto powiedz swoim oprychom żeby dali ludziom żyć normalnie-biednie ale normalnie.Truteń jako analfabeta od urodzenia udaje że coś wie ale jest zerem jak komorowski nie wspomnę o palukocie.Kiedy w Polsce było zwyczajnie? -po polsku,zawsze było żle!.Dzięki takim jak TY jesteśmy chorym narodem.Jeśli jesteś polak działaj dla nas.Czas kiedy możesz coś dobrego zrobić ucieka i się nie wróci.
bubu / 2008-12-03 11:26 / Bywalec forum
Nowela budżetu i podwyżka podatków nie tylko posrednich ale i bezpośrednich w trakcie przyszłego roku jest niemal pewna. Chyba że rząd zdecyduje się na ostre cięcia w wydatków. I tu pytanie gdzie będą cięcia: jeżeli w administracji która w wiekszości już teraz dostała nominalnie takie same pieniądze jak rok temu to nie ma problemu. Jeżeli natomiast obciete będą wydatki które wpływają bezpośrednio lub pośrednio na inwestycje to będzie to przysłowiowy strzał w kolano.

Najnowsze wpisy