kwl
/ 82.210.151.* / 2009-06-26 10:47
W przeciwieństwie do autorów wielu z poniższych komentarzy mnie akurat nie razi tak obrazowe porównanie sytuacji ministra Rostowskiego do panny z niechcianą ciążą. Proponuję jednak nieco inne porównanie. Otóż w ludzkich społecznościach od niepamiętnych czasów stosowano rytuały mające zapobiegać nieszczęściom, których społeczność ta doświadczała lub oczekiwała. Pierwszorzędną rolę mieli przy tym do odegrania szamani (w tym kryzysie ich odpowiednikami są znawcy rynków finansowych) i przywódcy społeczności (tu są to ministrowie i inni ważni oficjele). Do ich obowiązków należało odprawienie odpowiednich rytuałów (debaty sejmowe, konferencje i spotkania międzynarodowe, raporty) i odczynienie guseł (prognozy ekonomiczne). Pan minister występuje więc tu w roli podwójnej (i szamana - jest przecież ekonomistą, i wodza - jest członkiem rządu). Z tego punktu widzenia pan minister i jego urzędnicy wykonują po prostu swoje obowiązki.
Drugim jednak obowiązkiem przywódców społeczności było jednak przygotowanie się na kryzys i zapobieżenie jego przyszłym nawrotom. Zobaczymy wobec tego, ile jeszcze "zaskórniaków" poutykał w finansach publicznych minister i czy zabierze się do robienia porządków w tej stajni Augiasza, jaką stały się przepisy i rozwiązania funkcjonujące w finansach naszego kraju. Jest to wynik radosnej twórczości band niedouczonych, tchórzliwych czy interesownych ludzi, którzy funkcjonowali przez lata w naszych rządach, a których nadal wielu słychać w debatach publicznych. Ustawili oni przy tym system polityczny tak, że trudno jest się ich łatwo pozbyć w wyborach.
Uważam więc, że pan minister dobrze wywiązał się z pierwszej części swych obowiązków, ale dla mnie ważniejsza jest część druga. I to na jej podstawie będę oceniał jego dokonania.