Nikt Jasia nie lubi, jeśli go zna. To inwalidztwo dla polityka - intelektualisty.
Brak mu kindersztuby. Jaś nigdy nie pracował, zawsze rządził. Najpierw w NSZ-sie na UJ-cie, potem "zamrażarka" (berufsverbot i praca jak stróż nocny), a potem wielka polityka.
Czasem jest mi go, choć jest wyjątkowo antypatyczny, żal.
Byłby pewnie wybitnym prawnikiem, gdyby nie zajął się polityką.