bonczek
/ 212.2.180.* / 2008-08-09 10:47
witajcie,
przymierzam się do rozpoczęcia regularnego inwestowania w jeden z funduszy zagranicznych (Robeco albo BlackRock). tak sobie postanowiłem, że będzie to fundusz inwestujący geograficznie (kraj/ region/ świat), a nie branżowo.
no i cały czas próbuję sobie odpowiedzieć na pytanie, jakie mogą być kierunki rozwoju w horyzoncie 5 - 10letnim.
przyjmując, że kryzys zbierze jeszcze żniwo w US (np. bankructwa firm spoza sektora finansowego) oraz, że skutki kryzysu rozleją się mniej lub bardziej na cały świat, zastanawiam się czy nie lepiej byłoby zainwestować np. w fundusz inwestujący w USA i/lub w krajach rozwiniętych, zamiast pakować się w BRIC czy generalnie emerging markets?
założenia w mojej analizie nie są jakoś szczególnie wyrafinowane, a mianowicie wydaje mi się, że:
(a) olbrzymie zyski na rynkach BRIC to już przeszłość, a emerging markets będą się w przyszłości coraz bardziej normalizować,
(b) zmienia się porządek na świecie i korporacje np. z Indii, Chin czy Rosji będą coraz częściej inwestować w państwach wysoko rozwiniętych,
(c) kryzys oczyści te kraje (przede wszystkim USA i UK) ze źle zarządzanych i np. zbyt chciwych firm oraz zostaną wprowadzone nowe rozwiązania kontrolne,
(d) ceny jednostek funduszy inwestujących w USA czy krajach 'starej' Unii są teraz na atrakcyjnym poziomie (a mogą być jeszcze bardziej przecenione).
wiem, że to jest po części jak wróżenie z fusów bo jest tutaj dużo niewiadomych (ceny surowców, żywności, ew. epidemie, zatrucie środowiska), niemniej jednak będę Wam wdzięczny za wszelkie opinie.
dzięki.