Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że wygląda to tak jakbym pisał dla niego epitafium:) To zupełnie niechcący.
Dla równowagi wierszyk, który popełniłem.
Nad Kazimierzem zjawa się unosi,
co o egzorcyzmy aż się prosi.
Okrutny widok demona oblicza.
Z profilu, drży już stolica.
On Kazia na kandydata awansował.
Jednak z premiera zdegradował.
Cóż za zdumiewająca kariera,
Na komisarza z … premiera?
Demon zawładnął nim całkowicie,
Wyjaławia jego duszę skrycie
„Osobowość” rigor mortis już drąży,
Pomóc i ojciec dyrektor nie zdąży.
Czy pozbędziesz się tego „opętania”,
Czy zameldujesz wykonanie zadania?
Bo Warszawa nie będzie kontenta
z marionetki prezydenta.