Widzę że opanował cię już wigilijny nastrój (zgodnie z zasadami toruńskimi), mam nawet dla ciebie modlitwę, zgodną z twoimi "przekonaniami". Choć już ją pewnie znasz, odmawiacie ja pewnie po każdym radyjnym wystepie Lorda Fathera:
Gdy wieczorne zgasną zorze,
zanim głowę do snu złożę,
modlitwę moją zanoszę,
Bogu Ojcu i Synowi.
Dopier..lcie sąsiadowi!
Dla siebie o nic nie wnoszę,
tylko mu dosrajcie, proszę!
[Kto ja jestem? Polak mały!
Mały zawistny i podły!
Jaki znak mój? Krwawe gały!]
Oto wznoszę swoje modły
do Boga, Marii i Syna!
Zniszczcie tego skur..syna!
Mojego [rodaka], sąsiada,
tego wroga, tego gada!
Żeby mu okradli garaż,
żeby go zdradzała stara,
żeby mu spalili sklep,
żeby dostał cegłą w łeb,
żeby mu się córka z czarnym
i w ogóle, żeby miał marnie!
Żeby miał AIDS-a i raka,
oto modlitwa Wolaka!
Wesołych świąt ... smakoszu!