Przedsezonowe zaniżanie rynkowego konsensusu jest normą na Wall Street. Giełdowi analitycy za Atlantykiem na ogół są zbyt optymistycznie nastawieniu do spółek i średnio korygują swe wstępne prognozy o 5% w dół. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że inwestorzy już drogi rok słyszą zapewnienia, że indeks S&P500 zarobi 120 dolarów. I że
akcje są tanie i warto je kupować. Tymczasem rzeczywistość rozczarowuje: zyski są niższe niż prognozowano, a ciągle drożejące
akcje powoli stają się zbyt drogie. I (prawie) nikt nie zwraca na to uwagi.
Niestety, może się okazać, że powoli zbliżamy się do końca hossy na amerykańskim rynku akcji. I to nie tylko dlatego, że wzrost gospodarczy w Stanach Zjednoczonych będzie niski (PKB może przy dobrych wiatrach wzrosnąć co najwyżej o 2%), a relacja zysków przedsiębiorstw do PKB jest już rekordowo wysoka i raczej nie będzie już rosnąć
http://www.bankier.pl/wiadomosc/Wyniki-spolek-nie-takie-piekne-jak-je-maluja-2757530.html