monadz
/ 83.17.135.* / 2012-03-14 10:53
Mam wrażenie niestety, ze deregulacja ma być celem samym w sobie, a nie przemyślanym działaniem. Jestem doradcą zawodowym praktykiem od ponad 10 lat, a także wykładowcą akademickim. Nadal mogę powiedzieć, że ciągle uczę się tego zawodu. Dotychczasowy zapis ustawowy określał min. poziom wykształcenia - wyższe-konieczny do pracy na tym stanowisku. Zwyczajowa, dobra praktyka wyglądała tak, że najczęściej były to osoby z przygotowaniem pedagogicznym i psychologicznym, gdyż praca z Klientem doradcy nie sprowadza się jedynie, jak być może wydaje się laikom do nauki pisania CV. Niejednokrotnie jest to praca bliska terapeutycznej zwłaszcza z osobami, które z powodu utraty pracy przeżywają dramat. To także ogromna wiedza o wymaganiach i przeciwwskazaniach zdrowotnych, gdyż doradcy opiniują do ZUS konieczność ewentualnego przekwalifikowania i utraty świadczeń rentowych, a także umiejętność właściwego posługiwania się narzędziami testowymi w diagnozie predyspozycji zawodowych. W obecnym kształcie projektu ustawy minister Gowin proponuje całkowite zniesienie wszelkich ograniczeń, nawet tych dot. poziomu wykształcenia. Teoretycznie więc absolwent szkoły zawodowej, ba nawet podstawowej będzie mógł wykonywać zadania na tym stanowisku. W moim odczuciu powinien być to zawód zaufania publicznego, niekoniecznie objęty licencjonowaniem, ale przynajmniej ograniczeniem w postaci poziomu i kierunku wykształcenia dającym przygotowanie choćby teoretyczne do pracy z ludźmi.