abraxasss
/ 83.21.29.* / 2006-01-27 23:54
czytając to co tutaj zostało napisane od wczoraj utwierdzam się w przekonaniu, że moje obawy są słuszne. Ja jestem kobietą i studiuję coś takiego jak technologia chemiczna. Marzy mi się, ze będę kimś kto mógłby ruszyć cos w polsce, otwierać nowe fabryki, nowe linie produkcyjne... ale boję się... boję się, że banki i politycy beda mi rzucac klody pod nogi. Jestem kobieta pracujaca i pracy sie nie boje, nawet tej fizycznej... przez wakacje dorabialam sobei scinajac drzewa pią tarczową, naucyzlam sie obslugi srubokreta, wieratrki, piły, piły tarczowej, siekiery, różnych pokretelek, ktorych nazwy nei pamietam... jestem generalnei otwarta... ucza nas w szkole, ze niektore przedmioty takei jak automatyka mamy wlasnie po to by moc dogadac sie z ludzmi takimi jak pan powyzej - automatyk. I to ma jakis sens.
ale jak patrze na moich znajomych... jest nas obecnie 70 na roku. i pytam sie ich co chcieliby robic,a oni odpowiadaja ze pracowac w laboratorum przy szpitalu,t oz astanawiam sie czy przypadkiem nei anstapil jakis konflikt miedzy tym co nas ucza - instalacje, projektowanie i tkaie tam...a tym co de facto lduzie ebda robic. Niektorzy po anszych studiach pracuja na poczcie. to tez mnei rpzeraza... ale wydaje mi sie tez, ze problem lezy w samych lduziach - w tym czy chcemy rpacowac w zawodzie i dazymy do teog wszelkimi srodkami,czy tez marzy nam sie ciepla posada w jakims neisprecyzwanym blizej zakladzie, a co znatury troche sie kloci z naszymi kwalifikacjami.
mam pomysl na nowa instalacje, i wykorzystanie pewnego źródła energii... i chcialabym cos z tym zrobic w przyszlosci... ale czy mi wyjdzie? czy tez skoncze jako pani na poczcie?
wciaz jednak wierzyc chce ze to ja bede tworzyla miejsca pracy... ze wezme kredyt ktory moze bede splacac do kocna zycia... i ze otworze jakis zaklad produkcyjny...z e rusze swoje miasto ze stagnacji....ze zatrudnie kilku ludzi od ochrony srodowiska od automatyki... kilku robotnikow i jedna ksiegowa...
mam marzenia. zobaczymy co z tego wyjdzie.
a jak nie...t o rozpoczne serie nowych programow publicystyczno naukowych. :P zeby obudzic w nastepcach chec dzialania.
ciekawi mnei tlyko jedno,c zy trafię na lduzi optymistycznych, ludzi ktorzy sa chetni zapalu jak ja... do tej pory gdy tlyko wspominalam komus o moich planach spotykalam sie z ironicnzym usmieszkiem i uwaga ze mi sie nei uda... i juz zapalila mi sie czerwona lampka.
reasumująć - oc o chodiz w wypowiedzi - nie chdozi tlyko o to ze to my bedziemy ptorzebni pracodawcom... chodzi tez o to, ze to my bedziemy potrzebni jako pracodawcy. tylko ten raport jest niefortunnie sformułowany.