Oto wypowiedź pewnej userki. Co o tym myslicie?
"Co mi tam dlug panstwa? Ja mam dzisiaj dobrze.". Tylko pytanie: Co sie stanie, jak stana przed ultimatum: "Oddajcie to, co macie, bo musimy jako panstwo spalcic dlugi, bo inaczej zajma wasze zaklady produkcyjne, aktywa w bankach?" Tak sie dzieje, gdy panstwo oglasza upadlosc... Juz dzisiaj kazda placa w Polsce obciazona jest 80% opodatkowaniem. Polskie wyroby przestaja byc konkurencyjne za granica, a nasz eksport jest o 25 miliardow Euro nizszy od importu (w 2007 bylo tylko 19 miliardow roznicy). Jak dlugo jeszcze bedziemy zyli na kredyt? Jaka pomoc dadza nam banki na kazdej ulicy w razie ogloszenia upadlosci? Czy nie lepiej stworzyc podstawy dla rozwoju przemyslu i solidnego rolnictwa, zamiast martwic sie o wolna konkurencje dla bankow? Druga Szwajcaria nie bedziemy, ale mozemy stac sie konkurencja dla Niemiec i Francji, jak zaczniemy dzialac, a nie gadac. Patrzec w przyszlosc w ramach mozliwosci, a nie neoliberalnych marzen.