Monika983
/ 89.229.39.* / 2015-02-10 15:30
Hhmm... mieszane uczucia mam do tego, co napisane jest w tym artykule. Szyję, hobbystycznie, ale nie wyobrażam sobie żyć z krawiectwa miarowego. Dlaczego? Po pierwsze ZUS i podatki. Po drugie LUDZIE. Jeśli ktoś zakładający firmę o takim charakterze jest wytrwały i ma twardy tyłek, to w perspektywie może i na tym wychodzić na swoje. ALE... znalazło się już kilka osób, które chciały, żebym coś im uszyła, zarzekały się, że nie za darmo. Kiedy powiedziałam im cenę swojej usługi, cenę materiałów dobrej jakości, naturalnych, a nie wyprodukowanych "z butelek plastikowych" doszły do wniosku, że za drogo (łącznie 200 zł za sukienkę wieczorową to drogo?). Niech nikt nie próbuje wyobrażać sobie, że będziemy szyć po 5zł za godzinę, bo z tego na ZUS nawet ne starczy, a gdzie prąd, zużycie maszyn, nici itp? Inny przykład - krawcowa, która za uszycie sukni ślubnej bierze 120 zł? Wyobrażacie sobie, ile to pracy??? Kolejny przykład - babka otwierająca second-hand z możliwością dokonywania poprawek. Tych poprawek w niemal rocznej działalności wykonała kilka, głównie ze względu na to, że ktoś kupujący spodnie za 10 zł (bo za 15zł to już za drogo) nie dołoży 5 zł na ich skrócenie. Warto? Nie warto. Dlatego osobiście wolę szyć dla samej siebie, dla tzw. "fun-u", przyjemności, a za szycie zarobkowe podziękuję - wolę swój etat w urzędzie :)