Zbliżający się w naszym kraju niż demograficzny, martwi wielu analityków
zajmujących się problematyką rent i emerytur w przysłości. Zasiłki rodzinne,
becikowe, setki milionów na zapomogi, dodatki socjalne zdaje się nie
przynoszą, żadnych rezultatów. Nie znam wielkości, skali tych wydatków
ani sumy kosztów realizacji tych zadań, ale myślę, że gdyby zespolić
te wszystkie środki, byłaby to pokaźna kwota. Gdyby, te wszystkie
pieniądze pochodzące przecież z budżetu zespolić, można byłoby
wygospodarować dużo większą kwotę na każde dzicko w rodznie.
Oczywiście, obowiązywałby parytet dochodów w rodzinie. generalnie
chodzi o to by w rodzinach wielodzietnych były pieniądze. Dodatkowym
pomysłem dla tego tematu, byłoby podwyższenie wielkości emerytury
z ilością urodzonych dzieci, chodzi oczywiście o kobiety pracujące,
dla niepracujących, również by obowiązywał, jako dodatek do wspólnej
małżonków emerytury czy renty.Wysokość tych dodatków zależałaby
od możliwości, ale napewno należałoby ustalić jakiś parytet.
Możnaby jeszcze wprowadzić płatne urlopy macierzyńkie dla wszystkich
kobiet i pracujących i nie pracujących z zaliczeniem w obu przypadkach
okresu do emerytury. W tym wypadku wysokość wypłacanego świadczenia
byłaby stałą kwotą np.minimalna płaca w kraju. Jest jeszcze bardzo dużo
możliwości wzbogacania systemu, np. kobiety pracujące, kóre nie chciałyby
wykorzystać urlopu, mogły by odejść prędzej na emeryturę odliczając
sobie ilość urodzonych dzieci od wieku emerytalnego, licząc np. dwa lata
od trzego i następnych dzieci. Dla kobiet niepracujących też znalazłby się
jakiś dobry pomysł. Oczywiście najważniejsze pytanie skąd pieniądze?
Właśnie, tutaj wróciłbym do starych pomysłów, tak prostych, że dziwię
się dlaczego jeszcze tego nie wprowadzono. Wiadomo wszystkim,
że system emerytalny funkcjonuje głównie na wymianie pokoleń,
więc kto do cholery ma pracować na wiecznych kawalerów i panny?
Bez wachania, dla sfinansowania choć w części tych pomysłów,
obciążyłbym dodatkowym powyższonym podatkiem na ten cel,
osoby samotne, kawalerów i panny oraz małżeństwa nie posiadające dzieci.
Zawsze można przyjąć dziecko z adopji lub na wychowanie. Zawsze
uważałem, że to bardzo dobry pomyśł. Zobaczmy jak żyją w Polsce
rodziny wielodzietne, które kochają dzeci, wychowują, niejednokrotnie
w warunkach uwłaczających ludzkiej godności. Co potem z tego mają?
Oczywiście, dużą kochającą rodzinę, ale też utracone zdrowie i najniższa
z możliwych emerytura najczęściej na dwie osoby. A co mają od społeczności?
Dziwne uśmiszki i drwina. Najwyższy czas z tym skończyć. Czas na reformy
Proszę, dzisiejszych reformatorów by jak najszybciej podjęli ten temat,
a napewno pozyskają wielu zwolenników. Zróbcie to!
Chcę, również podjąć dyskusje i proszę o komentarze
Zapraszam.