właśnie z rodzina jest jeszcze gorzej. Bo poprzednie pokolenie Polek to rzeczywiście miało nieciekawie. Praca na pełen etat i robienie wszystkich prac domowych i jeszcze do tego problemy z zakupami za PRL.
I córeczki napatrzyły się na niedolę matki, naczytały amerykańskich feministek i skompilowały to w to co jest teraz. Własnie podobnie było w Japoni kilkanaście lat wcześniej.
Jeszcze jak kobieta nie ma dobrze płatnej pracy to sobie szuka męża, żeby ją utrzymywał i wówczas ona pracuje w swoim ulubionym zawodzie lekko i przyjemnie a facet musi pracowac na półtora etatu, żeby rodzinę utrzymac i kredyt hipoteczny spłacić... ale oczywiście jest równouprawinienie i facet musi terz brac udział w pracach domowch. Kobieta do tego szuka sobie pracy blisko domu, a facet gdzie lepiej płącą. W efekciefacet jest poza domem 12 godzin i pracuje w domu 4 godziny, a kobieta jest poza domem 9 godzin i też pracuje 4 godziny. W efekcie facetjest przemęczony a kobiecie się nudz więc narzeka na faceta, że jest mało romantyczny. Jeszcze lepiej jest jak kobieta pracuje na pół etatu a facet na półtora ona ma wówczas o 9 godzin więcej czasu.
A jak kobieta ma zawód dobrze płatny to jej starczy na utrzymanie samej siebie i może sobie czekać na tego swojego księcia. Co więcej czasami znajdzie takiego co księcia udaje i co właśnie wykożystuje takie kobitki i co kwartał ma inną a czasem i kilka na raz...
Później taka biadoli, że faceci to świnie.
Co więcej im dłużej taka kobieta czeka tym bardziej uważa, że skoro już tyle czekato nie warto zadowolić sie byle czym... i jak się zbliża do 40 to bierze pierwszego lepszego bo nie ma już czasu do stracenia na posiadanie dzieci... a później domaga się dopłat do inwitro... no i męczy się z facetem byle jakim i ma pretensjędo całego świata... normalnie jak inwestor co kupił na szczycie hossy, trzymał całą bessę i wywalił pekacem na dnie.