Pozazdrościć zarządowi tego rozległego mocarstwa organizacji wewnętrznej. A tempo w jakim Chiny się demokratyzują jest niebywałe. Jest o wiele większe niż podawane wskaźniki, bo kryteria tych wskaźników musiałyby być urządzone dla Chin oddzielnie. To się czuje skoro nie ma odważnych...
Przywódcy tego kraju jednym zarządzeniem, oraz decyzją o sprzedaży amerykańskich obligacji, sprowadzili swoją giełdę do właściwej roli, przy okazji spuszczając nadmiar powietrza z wszystkich światowych giełd .
Wietnam, mały łatwy kraj, który "doświadczył" doradców rosyjskich i amerykańskich, miałby teraz mieć płacę minimalną o połowę mniejszą! I to wobec tego ludojada, który: "małymi dziecięcymi rączkami produkuje miliony czołgów, a studentów rozjeżdża w ramach każdego lokalnego pikniku"?
Miałem nadzieję, że przy okazji igrzysk, gdy kraj ten odwiedzają setki agencji informacyjnych, media pokażą prawdziwe Chiny. A w każdym razie pokażą tek kraj z pozycji rodziny, miasta, czy regionu. Co prawda - nie wiem jakie są Chiny, lecz domyślam się, że prawdziwe Chiny nie mają nic wspólnego z zalewającą polskie (a nie wykluczone, że też "wolne" światowe) media propagandą. Nie rozumiem skąd taka zgodna niechęć pokazywania tego kraju, skoro króluje teza, że świat przyszłości będzie kontrolowany militarnie przez Chiny?
Równocześnie - pomimo tego, że raczej wiem co to Chiny komunistyczne z ubiegłego wieku - imponuje mi umiar w medialnym pokazywaniu się polityków chińskich. Mam wrażenie, że Chińczycy są mniej drapieżni niż ich koreańscy czy japońscy sąsiedzi. I choć się źle asymilują, z tego powodu - to lepszy hegemon niż tamci. Mam wrażenie, że ci postkomuniści byli i są bardziej uczciwi wobec narodu niż nasi.
Pamiętam jakieś igrzyska w Korei Płd sprzed paru lat (też olimpiada?) gdzie miejscowi przekraczali wszelkie reguły fair-play. To było b. niepokojące, na granicy choroby umysłowej. Wolałbym nie doświadczać takich żołnierzy. A świat zachodni uznaje Koreę Płd za swoich?
Bodaj dwa dni temu oglądałem jakiś wyścig kolarski w Pekinie (nie znam się na tym z przodu jechał motorower), uczestniczył Polak i to przykuło moją uwagę. Relacjonował na TV1 bodaj Szaranowicz? Jakiś Francuz (chyba) wyprzedził naszego tuż przed metą, zjechawszy na białe wewnętrzne pole i "wycisnął" go na zewnątrz łuku - co z prostych praw fizyki oznaczało, że Polak musiał stracić szybkość i ulec jeśli nie chciał karambolu. Nie znam zasad tych gonitw, ale z naturalnych powodów wydawało mi się to nie trzymać kupy. Tymczasem tenże Szaranowicz (?) nawet słownym grymasem nie skomentował sytuacji, spokojnie komentując, że mamy dobre drugie miejsce. Tak jakbyśmy tego złota mieli tyle, że wypadało się w internacjonalistycznym duchu podzielić?
Kilka minut potem przekazano komunikat, że palant został zdyskwalifikowany i nasz jest jednak pierwszy.
Co to się w tym naszym lokalnym światku dzieje? Nie da się tego przecież zrzucić ani na Radio Maryja, ani na katolików ani nawet na dziadka w Wehrmacht-cie?