Jak czytam takie dyrdymały i takich ekspertów to bierze przerażenie. A jak czytam komentarze oparte na notatce gazetowej, wypowiedziach Varsavianisty i przewodnika ogarnia śmiech, przez łzy.
Stadion Dziesięciolecia nie poszedł pod wodę tylko dzięki temu, że zbudowano go na dwóch milionach metrów sześciennych gruzu
Nie jest istotne ile milionów m3, ważne jest wyrażone w N/m2 obciążenie gruntu. Jeżeli jest nawodniony o niskiej nośności nasyp zaczyna się zapadać wypierając go na zewnątrz i zagęszczając poniżej. Proces kończy się w momencie oparcia nasypu o podłoże nośne lub osiągnięcia dostatecznego zagęszczenia gruntu pod nim. Oczywiście może utonąć cały.
Stadion Narodowy może się w nim zapaść. Nic w tym dziwnego, skoro to dawne koryto Wisły
W korycie Wisły buduje się mosty, zapory. Połowa terenu Warszawy to starorzecza Wisły.
Normalną rzeczą jest budowanie na gruntach słabych, nawodnionych. Buduje się również na bagnach. Buduje się tunele pod rzekami i dnem morza.
I kolejny gazetowy ekspert:
Już po wojnie kopano w tym miejscu wielkie doły, które miały gromadzić wodę podczas wysokiego stanu Wisły. Zapobiegało to zalewaniu Saskiej Kępy.
Średni przepływ Wisły w Warszawie wynosi 700 m3/s co daje w przybliżeniu 60 milionów m3 na dobę.
Fala powodziowa jest co najmniej trzykrotnie większa.
Gdybyśmy chcieli zebrać "do dołka" jedno dobowy szczyt fali powodziowej to dołek by musiał mieć 1 km2 powierzchni i 60 m głębokości.
Obliczenie nieco uprościłem ale skala nie została zniekształcona.
A jeżeli, jak pisze ekspert
na tym terenie było mnóstwo podskórnych rzeczek
to w czasie powodzi poziom wód gruntowych jest zwykle podniesiony i efektywna głębokość dołka pewnie by była ok. 1 m.
Dla wyjaśnienia. Prawie 30 lat temu ukończyłem budownictwo wodne na PW. M.in. projektowałem i nadzorowałem budowę nasypów na torfowiskach i nadzorowałem budowę sztucznego zbiornika wody (pow. dna 100 ha) w ESP Żarnowiec.