Finanse rodziny

Fasola / 2006-04-03 20:01
Witam, a administratorów prosze o przesunięcie watku, gdyby bardziej pasował do innego podforum.
Mam wielką ochotę wymienić doświadczenia na temat finansów w młodych rodzinach - porównywalnych z moją. W pracy nie bardzo można (to byłoby samobójstwo), w ogóle ze znajomymi jakoś nie tak... To może anonimowo się uda.
Ciekawa jestem, jakie macie podejście. U nas wygląda to tak: jesteśmy z mężem oszczędni. Niczego nam nie brak, choć moglibyśmy z pewnością mieć więcej i więcej. W tym roku priorytetem jest oszczedzanie i inwestycje. W przyszłym chcemy zmienić mieszkanie na większe - jako ze traktujemy to też bardziej inwestycyjnie niż konsumpcyjnie, lokalizacja musi być dobra, a to oznacza wyższe ceny. Dlatego chcemy odłożyć więcej niż zazwyczaj, aby miec zabezpieczenie. Umyśliliśmy kredyt na 100% albo 90, środki pozstające wykorzystamy do kompleksowego wyposażenia lub remontu, oprócz tego po calej transakcji musi nam zostać ok. 20 000 jako kapitał. Nie wiem, czy jestesmy normalni, ale jesli nie mielibyśmy oszczędności, chybabyśmy się pochorowali. Struktura naszych zasobów wygląda tak: mieszkanie (przeciętne), auto, działka jako inwestycja z czasów DINK-owskich :), mieszkamy w dużym mieście, ale nie Warszawie, 8 lat po studiach.
Mamy dwoje dzieci (2 i 5) i dobre, aczkolwiek nie oszałamiające zarobki. Poza zwykłymi wydatkami typu jedzenie, opłaty, znaczna wyrwę w comiesięcznym budżecie stanowi opłacenie opieki nad dziećmi - miesięcznie ponad 1000 zł. Kredytów nie mamy, dzieciom płacimy coś na przyszłość w oparciu o fundusze, ale nie sa to wielkie kwoty - staramy się jednak zabezpieczyć swoją starość, wydaje nam się, że jest to równie wazne, jak zapewnienie dzieciom możliwości studiowania bez kredytu - widze po moich rodzicach, którzy zadbali o swoje finanse na emeryturze, że to wielki prezent dl adzieci, jesli nie sa obciążane pomocą dla rodziców. Stąd chyba nasze dosyć zdystansowane podejście do konsumpcji - jesteśmy dość trudnymi klientami, jesli chodzi o wmawianie potrzeb. Mąz ma wykształcenie finansowe, choć pracuje w innej branży, dzięki temu zawsze wszystkie super okazje sa przeliczone i skrytykowane. Mamy pewne cele, sa nimi: wieksze mieszkanie w dobrej lokalizacji, posiadanie oszczędności, utrzymanie obecnego majątku i zabezpieczenie dzieci i swojego złotego życia na emeryturze :)
Zatem konsumpcja jest ograniczona, ale nie znaczy że zdławiona - zresztą przy dzieciach się nie da. Mamy określony budżet, bez problemów się go trzymamy. Gdybyśmy jednak zaczeli wydawac bez kontroli, równie łatwo zostałby on przekroczony. Dzięki temu jednak, że się kontrolujemy (nawzajem, dodatkowo nie ulegamy wszystkim zachciankom dzieci), zostaje nam miesięcznie ponad 3000 zł (z wyjątkiem miesiąca, w którym jedziemy na wakacje oraz drugiego, gdy płacimy ubezpieczenie na auto). Jest to około 40% naszego dochodu netto. Uważam, że jest to konretna kwota, która stanowi punkt wyjścia do dalszych kombinacji. Rocznie realnie oszczędzamy zatem ponad 30 000 - i jak dotąd udawało nam się ten plan zrealizowac.
Teraz chciałabym właśnie usłyszec, jak robią to inni, którzy mają podobną strukturę. wydatków i planów. Inwestujecie, czy na przykład bierzecie kredyt, którego rata jest bliska tej "wolnej" kwocie. Na jaki poziom spokoju pozwala Wam taka kwota? Czy inwestujecie, trzymacie na lokatach? Bo u mnie problemem jest nie tyle oszczędzanie, to zawsze przychodziło mi bez trudu, ale wydawanie - nie lubię wydawać, obniżenie poziomu oszczędności wywołuje dyskomfort, z jednej strony chcę wziąc kredyt na mieszkanie i godze się z faktem, że rata będzie wynosiła ok. 1500 zł (czyli i tak zostaje 1500 wolne), z drugiej mam poczucie, że wówczas nasze oszczędności będa przyrastały wolniej. To są powazne problemy, prosze się nie śmiać.
Póki co, wymyślilismy tak:
kredyt można wziąć dowolny, byle mieć pokrycie pożyczonej kwoty w dotychczasowym majątku (to się nam uda). Znaczy oczywiście hipoteka, ale obecnego mieszkania nie chcemy sprzadac - niech pracuje na nasz kredyt. + nienaruszalne oszczędności, majątek ruchomy, działka, jeśli to w sumie będzie mialo wartośc taką, jak nowe mieszkanie, to bierzemy kredyt. No super.
Do tego oczywiscie mamy IKE, nie wpłacamy tam pełnej kwoty limitu, ale ok. 80%, węc oszczędzanie jest i tak. Jak zachowac się wobec pozostającej kwoty z miesięcznych dochodów? - trzeba bowiem pogodzić się z tym, że przez kilka przynajmniej lat będzie wynosić ona tylko ok. 1500 miesięcznie.
Jak Wy byście postąpili? A może lepszym wyjściem jest sprzedaż obecnego mieszkania - jest to tzw wielka płyta, ale niski blok po pełnej renowacji i w super punkcie, więc raczej aż tak szybko na wartości nie straci.
I poza tym - jaki macie stosunek do takiego planowania finansowego? Jestem bardzo ciekawa, czy np. jeśli już macie kredyt i przyzwoite lokum, to dajecie sobie spokój z oszczędzaniem czy inwestowaniem i macie wolną głowę, czy tez się tak męczycie jak ja?
Podyskutujemy?
Wyświetlaj:
keszel / 83.238.70.* / 2006-05-02 23:18
Witam, spróbuje dołączyć się do dyskusji. Może na początek parę słów wprowadzenia. Model rodziny 2+2 (dzieci w wieku szkolnym i przedszkolnym), zarobki w sumie powyżej średniej ale nie zwalają z nóg. Trochę zgromadzonych dóbr - mieszkanie, samochód działka rekreacyjna ale to wszystko raczej średniej klasy. Absolutny brak oszczędności wręcz przeciwnie raczej stałe bieżące zadłużenie ale tylko w ramach posiadanych kart kredytowych i limitów w koncie (nie przekracza miesięcznego dochodu).
No i podjeliśmy życiową decyzję - zmiana mieszkania na większe i w lepszej lokalizacji co chyba choć nie koniecznie oczywiste powiązane jest ze sprzedażą posiadanego. Nowe kredytuje w całości a ze sprzedaży posiadanego przeprowadze remont i wyposarze nowe, spłace około 30% procent kredytu i zamierzam zostawić sobie około 40 000 na "wypadek wojny". I teraz dopiero mam dylemat co z tym fantem zrobić tzn. jak te środki korzystnie i bezpiecznie ulokować. Przychylam się do inwestycji w fundusze inwestycyjne, przynajmniej części kasy a pozostałością może spróbuje "zabezpieczyć sobie przyszłość" w IKE. Będę wdzięczny za sugestie i opinie.
pacino / 83.24.47.* / 2006-04-14 12:49
witam jakie to są dobre ale nie oszałamiające zarobki?pytam bo jak wiadomo punkt widzenia zależy od punktu siedzenia
MAUD / 131.188.36.* / 2006-04-13 14:21
Nie wiem, czy jesteśmy odpowiednimi osobami do wypowiadania się w tym miejscu, ponieważ jeszcze nie mam rodziny i żyjemy na kocią łapę.
Jednak dla porównania zdecydowaliśmy się przedstawić nasz wspólny plan.
Ponieważ już zarabiamy, a jeszcze nie mamy obciążeń (dzieci ;D), postanowiliśmy się dorobić tj. odłożyć tak dużo jak to jest możliwe, aby nasz start życiowy odbył się na dobrym poziomie (założenie rodziny i „nie myślenie” więcej o dorabianiu tylko czerpanie radości z dzieci i życia). Niestety nie mieszkamy na „własnym” tylko wynajmujemy - głównie z powodu wymogu "dużej mobilności".

Jak więc wygląda nasz plan oszczędzania?
Jest tylko kilka elementów (znanych w ekonomii), które wykorzystujemy do jak najszybszego zdobywania kapitału przy jednoczesnej pracy na pełny etat:
1. kredyt hipoteczny z dzwignią kapitałową
2. ubezpieczenia życiowe (w razie ...)
3. ubezpieczenia inwestycyjne z funduszem mieszanym
4. spekulacyjnie fundusze dużego ryzyka (akcyjne i rynków wschodzących)

Dlaczego zdecydowaliśmy się na taki podział? Może dlatego, żeby zdywersyfikować inwestycje. Ponad to wszystkie wybrane elementy w pełni się uzupełniają.
Po krótce wyjaśnimy teraz co i jak:
Ad.1. To jest pewnie najbardziej zaskakujące (ponieważ nie mieszkamy na swoim). Jednak, aby zastosować dźwignię kapitałową, postanowilismy wziąść bardzo duży kredyt - a w zasadzie dwa - na kupno 2-ch mieszkań w jednym z wiekszych miast w dobrej lokalizacji. Oczywiscie nie byly one tanie, ale w prawie 95% zaplacił za nie bank. Liczymy na dochody z najmu i na lekki wzrost wartości (niektórzy przewidują 10% wzrostu cen - my założyliśmy 3%). Dzieki temu możemy uzyskać dźwignie na poziomie ok. 400% rocznie z zainwestowanego kapitału (5% wydatków początkowych na kupno mieszkań). Mieszkania prawdopodobnie sprzedamy jak już zdecydujemy się na "start życiowy" i kupimy sobie mały domek (pewnie też na kredyt ale z uwzględnieniem części odłożonego/spłaconego kapitału). Koszt miesieczny ok. 1500zł odsetki + 1000zł kapitał.
Ad.2. Na ten krok zdecydowaliśmy się, aby uniknąć problemów w razie ... i zapewnić sobie nawzajem przyszłość bez dodatkowych obciążeń. Ubezpieczenia w pełni pokrywają wartości kredytów a nawet są lekko ponad nie. Koszt roczny ok. 2x 850zł daje ok. 140zł na miesiąc (więc chyba warto spać spokojnie).
Ad.3. Ta inwestycja jest długoterminowa i "nietykalna" -- służy nam jako gwarancja na przyszłe emerytury (gwarantowany min. wzrost na poziomie 3% rocznie plus część z wypracowanego zysku - ubezpieczalnie średnio przewidują 4-8%). Zdecydowaliśmy się na spore kwoty na początku (pierwsze 3-4 lata), ale z możliwościa dalszego ich obniżenia do nawet 100zl/rok (gdyby nadeszły gorsze czasy, a my nie chcemy zerwać umów pod żadnym pozorem). Dlaczego tak? Ponieważ kapitał zebrany na początku zaowocuje przez całe nasze życie i słynne powiedzenie "pieniądz robi pieniądz" (odsetki od odsetek) ma w tym wypadku jak najbardziej zastosowanie. Poza tym polisy leżą w szufladzie i się nimi nikt nie interesuje (bezstresowe noce...). Koszt? 2x 2000zł daje 4000zł miesięcznie (!!!).
Ad.4. Spekulacyjne fundusze to zabawa dla "małych chłopców" - tak aby mogli zarobić 100-200%, ale również mogli stracić... Troszkę adrenaliny do życia potrzeba (przynajmniej facetom), aby nie usnąć na wieki z istniejącej i zagwarantowanej monotonii i bezstresowości. Tu przeznaczamy wolne środki, które pozostaną po skonsumowaniu (tzn. nie wydamy ich na wszystkie inne rzeczy związane z życiem, zabawą, urlopem, itd.). Po zebranym kapitale przez ostani rok szacujemy mieszięcznie ok. 2000zł (z czego mniej-więcej wypracowaliśmy ok.50% zysku :D).

Reasumując wydajemy ok. 2500+140+4000+2000=8640zł miesięcznie. A ile zarabiamy - a tyle „żeby starczyło do pierwszego”, czyli jeszcze na wynajem mieszkania (malutkie 35-metrowe), życie, rozrywkę, samochód, co razem daje ok. 2500-3000zł. Więc stosunek oszczędności do konsumpcji jest w okolicach 3-ech. Wynika z tego, że jesteśmy raczej oszczędni, ale chyba nie jesteśmy jeszcze sknerami?? ;)))

Rozumiemy jednak, że po "starcie życiowym" relacje się odwrócą... A może nawet nie będzie mowy o oszczędzaniu, bo nie będziemy sobie ani dzieciom żałować. W końcu zarabia się po to żeby żyć, a nie żyje żeby zarabiać!

Pozdrawiamy wszystkich i jesteśmy ciekawi, jak inni sobie radzą?
Dan / 87.96.87.* / 2006-04-29 11:35
Nie rozumiem dlaczego dublujecie ubezpieczenie na życie ( punkt 2 i 3 )
Chyba istnieja ;) ubezpieczenia na życie i do życie - czyli ubezpieczenie na życie + dodatkowa emerytura.
Jestem sknerą dla mnie 8 procent rocznie to makabra, zainwestował bym w fundusze akcji, długoterminowo są raczej zyskowniejsze.
Pozdrawiam
Dan / 87.96.87.* / 2006-04-29 11:33
Nie rozumiem dlaczego dublujecie ubezpieczenie na życie ( punkt 2 i 3 )
Chyba nie istnieja ubezpieczenia na życie i do życie - czyli ubezpieczenie na życie + dodatkowa emerytura.
Jestem sknerą dla mnie 8 procent rocznie to makabra, zainwestował bym w fundusze akcji, długoterminowo są raczej zyskowniejsze.
Pozdrawiam
pacino / 83.24.47.* / 2006-04-14 12:46
Z całym szacunkiem zarobek miesięczny w okolicach 11 000 na parę można bawić się w oszczędzanie a co przy 4000 miesięcznego dochodu przy 4 osobowej rodzinie?
Przy takich dochodach wynajem mieszkania to błąd obstawiam 800 zł więc lepiej wziąć kredyt, kupić działkę i wybudować dom a kasę na wynajem przeznaczyć na spłatę kredytu.
g prawda / 195.128.113.* / 2006-04-13 21:44
Ta Fasola to fikcyjna postać.
Opieka na dziećmi 1tyś - zaprowadź je do przedszkola, szkoły.
Pisze zostaje nam 3 tyś - jak ci tyle zostaje to po co brać kredyty no chyba że te 3 tyś zostaje ci od dzisiaj. Kontynuując rzadko się zdarza aby ktoś z dnia na dzień doszedł do stabilnego miesięcznego budgetu z superatą 3000PLN.
Albo wasze działania są nie racjonalne bo możecie sobie na to pozwolić (babki i dziadki trzepią siankiem) albo jak wspomniałem fikcja.
Alina / 212.191.172.* / 2006-04-08 12:52
Podziwiam i zazdroszczę .Twoje planowanie finansowe jest godne naśladowania przez wielu młodych ludzi.Uważm ,że wariant z kerdytem bez sprzedaży mieszkania (to mozna zrobić w każdeej chwili)jest najlepszym rozwiazaniem.mnie udało sie jak na razie zaoszczedzić 35 tys i na taka kwotę chcę wziąść kretyt (pieniadze pozostaną w funduszu kapitałowym) na zakup działki.POWODZENIA
Redakcja forum / 2006-04-03 20:43 / Administracja forum
Bardzo dobre miejsce na takie analizy. Zapraszamy innych forumowiczów do wymiany doświadczeń, a fasolę prosimy o adres pocztowy - wyślemy upominek.
Wpisy na forum dyskusyjnym Money.pl stanowią wyraz osobistych opinii i poglądów ich autorów i nie powinien być traktowany jako rekomendacja kupna bądź sprzedaży papierów wartościowych. Money.pl nie ponosi za nie odpowiedzialności.

Najnowsze wpisy