masterlink do prokuratury!
/ 62.121.72.* / 2007-08-07 20:14
Masterlink znany teraz pod nazwą DPD Polska (zarząd DPD musiał być mocno pijany dobijając tego deal'u) to według wielu opinii najgorsza z możliwych firma świadcząca usługi kurierskie.
http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=382&w=53183412&v=2&s=0
http://forum.mp3store.pl/index.php?showtopic=4676
http://www.money.pl/gospodarka/ngospodarka/ebiznes/artykul/kurierzy;hamuja;rozwoj;handlu;w;internecie,1,0,219137.html
http://www.money.pl/forum/temat,5,112745,112745,40,0,firmy;kurierskie.html
(przejżyjcie powyższe linki i komentarze pod nimi)
Od niedawna podzielam żale i zawody ludzi, którym przypadkiem zdarzyło się skorzystać
z "usług" wyżej wymienionego podmiotu.
Tak jak istnieje powiedzenie "kto raz kupi Mercedesa, zawsze już będzie kupował Mercedesa", tak w obiegowej opinii powinno zacząć krążyć "kto raz skorzysta z usług MASTERLINK (DPD Polska), nigdy więcej nie powtórzy tego życiowego błędu".
Moja przygoda z tą dryfującą w świecie swojej branży firmą rozpoczęła się pewnego sierpniowego czwartku.
CZWARTEK
Dokonałem zakupu przez internet, tego samego dnia kurier otrzymał w Łodzi towar, który miał dostarczyć mi następnego dnia.
PIĄTEK
W międzyczasie (w piątek) wyszło, że w zamówienie wdarł się błąd nadającego i w związku ze zmianą statusu listu przewozowego, dostarczenie przesyłki zostało przełożone o jeden dzień.
SOBOTA
W sobotę czekałem na kuriera, aż ok. godziny 15.00 zdecydowałem się skontaktować z nadawcą paczki. Otrzymałem numer listu przewozowego na podstawie którego na stronie www.masterlink.pl mogłem próbować zlokalizować paczkę poprzez system „track&trace”. Okazało się, że szanowny „Pan” kurier (zwany dalej bezczelnym oszustem) zawitał do moich drzwi pare minut po godzinie 10.00 rano. Był na tyle bezczelny, że w dokumentacji wpisał „Nieudana próba doręczenia”, podczas gdy ja byłem, czekałem i mam na to świadków!!!
PONIEDZIAŁEK
Obsługa klienta nie potrafiła mi wytłumaczyć takiego obrotu sprawy, gdy wykonałem do nich telefon w poniedziałek. To z resztą nie jedyna ciekawostka, która wypłynęła z poniedziałkowych rozmów z Masterlinkiem. Gdy zauważyłem w historii losów przesyłki, że została ona zdana do magazynu w poniedziałek o godzinie 10:55, a nie została jeszcze wydana kurierowi, coś mnie tknęło. Okazało się, że kurier po prostu, od tak nie pobrał paczki z magazynu. Obsługa klienta zapytana „dlaczego?” ponownie nie udzieliła mi żadnej odpowiedzi. Po wielu nerwach i nieskutecznym naleganiu na dostarczenie przesyłki w opisywanym aktualnie dniu, musiałem ustąpić i zgodzić się na przesunięcie terminu doręczenia na wtorek w godzinach 11 – 15.
WTOREK
Oczekiwałem na przesyłkę od rana. Pełen nadziei, że już nic nie można zepsuć i kupa nie może bardziej cuchnąć kupą... Pomyliłem się. Gdy wybiła godzina 14:30 zacząłem ponownie wątpić w powodzenie tej misji godnej filmu „mission impossible”. Zadzwoniłem do Masterlink DPD Polska. Pytam „gdzie jest” i „za ile będzie”... otrzymałem informację, że kurier jest poza Warszawą i będzie za 2 godzinki. Zostawiłem numer telefonu komórkowego z prośbą o informowanie mnie co i jak z tą paczką oraz gdyby coś miało się jeszcze schrzanić. Wściekły zasiadłem oczekując dalej na upragnioną paczkę.
Godzina 17:30, czyli 3 godziny minęły od telefonu... Dzwonię i pytam o to samo o co pytałem od prawie tygodnia. Konsultant z obsługi klienta łamiącym się głosem (ewidentnie tworzył wersję usprawiedliwienia w biegu) informuje mnie, że z powodu awarii kurier dostarczy paczkę w środę, do godziny 10.00 rano. Przysłowiowo zapieniłem się i zażądałem wysłania innego kuriera po moją paczkę oraz dostarczenie jej w dniu dzisiejszym! Konsultant wiele nie może, wyszkolony również nie był, a klienta ma generalnie w dupie (pozdrawiam Pana Krzysztofa G.), więc poprosiłem o połączenie z bezpośrednim przełożonym. Jak każda wcześniejsza odpowiedź, wymagała od konsultanta włączenia mi melodyjki na jakieś 2 minuty, a po tym czasie otrzymałem numer na recepcję w siedzibie firmy z instrukcją, aby prosić Panią Małgorzatę S. Była godzina 17:30. Dzwonię, więc na recepcję... czekam na linii 10 minut i nic (impulsy lecą, bo połączenie jest nawiązane, żebym mógł posłuchać gustownej uspokajającej melodyjki oraz głosu automatu przypominającego gdzie się dodzwoniłem...). Za chwilę dzwonię ponownie, wiszę i wiszę, aż w końcu ktoś mnie odbiera i odkłada. Zostałem bezczelnie rozłączony! Wykonuję telefon do „konsultanta roku” Pana Krzysztofa G., a mówię, że chyba recepcja jest już nieczynna. On odparł, że powinna być czynna do 18.00 (brakowało jeszcze ponad 10 minut). W takim razie poprosiłem, aby przekazał swojej przełożonej mój numer telefonu komórkowego z prośbą, aby szanowna Pani Małgorzata S. do mnie zadzwoniła tak szybko jak to możliwe. Wtedy konsultacyjny geniusz powiedział, że nie sądzi, żeby Pani Małgorzata była jeszcze w pracy... Napewno się domyślacie co sobie pomyślałem... (!!!)
Pozostało mi tylko zaakceptować fakt, że paczka według zapewnień biura obsługi dotrze do mnie w dniu jutrzejszym (środa) do godziny 10.00 rano. Zobaczymy...