Coś tu jest nie tak. Albo analitycy przestali rozumieć co piszą używając pojęcia rynek i gospodarka, albo jest to dowód na to, że rynki to grupy spekulantów handlujących walutami i związek pomiędzy stanem gospodarki (tu pytanie, dlaczego godpodarka zawsze musi rosnąć?) a kursem waluty jest żaden. Frank jest tutaj najlepszym przykładem na to, że kurs waluty danego kraju i stan jego gospodarki nie są od siebie zależne. Bo niby jakim cudem kraj, który przez ostatnie 3-5 lat nie zmienił niczego w swoim działaniu (stały eksport 200mld CHF) i nie ma szans na zwiększenie swojego potencjału produkcyjnego (wydobywczego nie ma wcale), ma walutę silniejszą niż strefa euro z takimi potęgami gospodarczymi jak Niemcy i Francja, i wbrew pozorom sprawnymi gospodarkami pozostałych krajów. To jest przekręt i nic więcej.
Jeśli się mylę, to proszę o uzasadnione wyjaśnienie.