urban-shaman
/ 62.21.42.* / 2009-01-29 19:53
BZP nie probowalem i nie mam raczej zamiaru. Wole nielegalna nieszkodliwa extasy (CZASEM). Zetknalem sie z niejedna substancja, zyje, mam sie dobrze, mam dobra prace, kontynuuje nauke w szkolach i prywatnie "nieprzymuszany". Co jakis czas (bardzo roznie - raz na miesiac, raz na dwa, czasem czesciej, ogolnie z umiarem) przyjmuje srodek psychedeliczny taki czy inny (mam tak naprawde tylko kilka ulubionych) - zawsze w celach autoleczniczych, autoanalitycznych lub szamanskich. Jestem nowoczesnym, miejskim szamanem. Mam prawo do takiego stylu zycia, bo nie szkodze ani komus ani sobie. Nie jestem katolikiem. Mam swoje doswiadczenia i mozna rzec swoja religie. Mam prawo do mojego stylu zycia. To, ze nie urodzilem sie Indianinem nie oznacza, ze mam mniejsze prawo do swietych substancji halucynogennych niz Indianie w USA (ktorzy jako jedyni moga legalnie zazywac ich swiete rosliny). Mam prawo do swojego stylu zycia, a dyskryminuje sie mnie jak gejow albo innowiercow.
Niech rzad zajmie sie lepiej opieka paliatywna ("zdrowotna" to zla nazwa), bo moj dziadek poszedl do szpitala na chwile, a miesiac pozniej zmarl tam. Moj ojciec obecnie tez cierpi w szpitalu i NIE UMIEJA mu pomoc.
Tzw. "panstwo" nie dba ani o mnie, ani o moja rodzine. Ja przynajmniej mam - rowniez dzieki substancjom psychoaktywnym - wieksza swiadomosc co do istoty tego swiata i mojego jestestwa.
I nikt nie ma prawa w to ingerowac.