Powodów tego, iż zamiast bulteriera medialnego mamy na straży jedynie redakcyjnego ratlerka, może być kilka (oprócz wspomnianego lenistwa).
Może się boją, że gdyby wzięli na celownik "przyłapanego" polityka, zarzuty o ich polskojęzyczność znacznie by się nasiliły:)
Może też uważają, że jeśli będą ustawicznie pokazywać skompromitowanego, niejako wywołają reakcję w samej partii, która bojąc się utożsamiania ze skompromitowanym i przez to własnej kompromitacji, sama go ... usunie?
Albo też naiwnie liczą na to, że wystarczy niektórym dać mozliwość swobodnego wypowiadania się, a on sam już się politycznie usunie (tak jak z JKM)?
Albo boją się porównań z pewnym "medium", które po prostu zaprasza do siebie polityków tylko jednej opcji?
Poza tym, gdyby nie zapraszać polityków sławnych ze swoich "wyczynów", to mogłoby zabraknąć kandydatów w niektórych partiach do zapraszania:)
P.S.
Felieton pierwsza klasa. Czyżby takie pisanie aluzyjne zaczęło się przyjmować w money?