kwl
/ 82.210.151.* / 2009-01-29 21:04
To ciekawy felieton i myślę, że ilustruje bardzo ciekawe zjawisko. Niestety zjawiskiem tym nie jest robienie dużej kasy w bessie, ale konfabulowanie na temat rzekomych sukcesów inwestycyjnych. Na giełdzie bowiem mamy w ostatnich miesiącach nie napływ, ale odpływ kapitału i inwestorów. Przy braku napływu nowych pieniędzy trudno jest więc o duże zyski, a to co się ugra musi być w sporej mierze kosztem innych doświadczonych graczy, gdyż to głównie tacy pozostali na rynku. Nie znaczy to oczywiście, że nie da się zarobić, ale nie jest to ani proste, ani pewne.
Opowieści o kokosach zarabianych na obrocie srebrnymi monetami kolekcjonerskimi są natomiast rozbrajające. Monety takie bite są obecnie w ilościach 100 tys. sztuk i więcej i sprzedawane po cenie kilkakrotnie przekraczającej wartość zawartego w nich kruszcu. Owszem, monety z okresu, gdy bito ich kilka razy mniej i sprzedawano po 20-30 złotych mogły być dobrą inwestycją, ale opowieści o ludziach przepłacających za obecnie bitą drogą masówkę to coś w stylu historii o smokach. Historia może i ciekawa, ale tylko głupiec w to uwierzy.
Na bessie można oczywiście sporo zarobić i metoda nie jest tu żadną tajemnicą. Wystarczy postudiować np. metody stosowane przez Warrena Buffetta czy innych wybitnych inwestorów. Niestety, do tego trzeba mieć sporą wiedzę i głęboką kieszeń. I niestety nie ma to żadnego związku z "odbiciami".