Może się nie zrozumieliśmy - chodzi o krach instytucji finansowych, szczególnie tych w USA. Niekoniecznie krach giełdowy, bessa itd. Choć miałby on przecież ogromny wpływ na indeksy na całym świecie.
Proszę pomyśleć - Bear Stearns, jeden z największych banków inwestycyjnych na świecie, ogłasza de facto, że nie ma pieniędzy. FED dwoi się i troi, żeby pomóc jemu i innym,mniejszym przecież, który były zależne od Bear Stearns. A gdyby tak jeden z wielkich banków u nas w Polsce - WBK, Pekao, PKO czy inny nagle zapowiedział, że pieniędzy nie ma, a inny musi go kupić, żeby w ogóle się nie posypało? Załóżmy jeszcze, że nasz potencjalny polski bank byłby jednym z największych na świecie...
Rozumiem, że po ostatnich słowach Prezesa Sobolewskiego, inwestorzy są wyczuleni na takie słowa, ale nie przesadzajmy także w drugą stronę.
Pozdrawiam!