Pozwalam sobie wkleić fragment z Gombrowicza - zalecanej lektury dla młodzieźy.
- Witam cię w sieni. - rzekł Tomasz aksamitnym głosem przyjąwszy Bartosza na swoje poletko.
- Witam cię i dziekuję za gościnę. Niech ci za twą hojność Bóg ześle krzepkiego osła. - odpowiedział życzliwie Bartosz po rosyjsku.
- Co przymusiło tak zacną postać, do odbycia tak żmudnej tułaczki przez niezmierzone połacie ziemi pokryte osnową?
Spytał zdumiony Tomasz, ocierawszy z cicha czoło jedwabną ściereczką. Poczęstowawszy gościa herbatnikami domowej robótki, przycupnął na ciepłym kamieniu spowitym mchem, którego zwykł trzymać w salonie. Siedziawszy sobię tak skromnie, jął czekać na odpowiedź przyjaciela.
- Sprowadza mnie tu sprawa niezmiernie frasobliwa dla mych trzewi. Nie przestawaj mnię jednak częstować tą doskonałą, acz skromną strawą. - odrzekł Bartosz po czym zamilkł i nie było go słychać. Milczenie przerwał niespodziewanie Marian kichając z lekka, podczas odkurzania swej karawki.
- Na zdrowie - krzyknęli z goła Tomasz i Bartosz.
- Podziękowania - odrzekł Maryan, przystając na ocieraniu karawki piórzastą miotełką.
- Puźno już, muszę opuścić twe sienię, gdyż zasiedziawszy się trochę zupełnie zapomniałem o galarecie, którą to gotuję z jagnięciny najznakomitszej. - powiedział Bartosz, chwaląc się nieco.
- Do zobaczenia więc - Dozobaczył Tomasz.
- Bywaj - powiedział Bartosz chichocząc niesfornie, bez większego powodu.