Witam. Fetysz nie fetysz, myślę, że to bardziej jedno z haseł wyborczych (proste, krótkie i wpadające w ucho). Choć uważam, że oprócz znaczenia politycznego, podatek liniowy jest pewnym elementem całości programu gospodarczego, który trzeba rozpatrywać na szerszej płaszczyźnie, bo inaczej można dojść do błędnych wniosków. Otóż faktycznie – rozpatrując tylko samą wysokość stawek podatkowych, to progresywna stawka 5,8,11% jest niższa niż 3x15%, niemniej same stawki (ich zmniejszenie) jest tylko jednym z elementów programu PO. Kolejnym elementem łączącym się ze stawkami podatkowymi, jest UPROSZCZENIE poboru podatków (tak dla podatnika jak i urzędu), co z kolei wiąże się z następnym punktem tego programu – zmniejszenie kosztów działalności urzędów państwowych, co z kolei wiąże się z programem TANIE PAŃSTWO. Niestety, każde zróżnicowanie stawek, wiąże się z koniecznością sprawdzenia przez urzędników czy osoby które rozliczyły się w takiej stawce, miały do tego prawo (czyli jakie miały dochody i czy te właśnie uprawniają ich do zastosowania takiego progu rozliczenia). Jak do tego dojdą również zróżnicowane stawki
VAT (22, 7, 0 %) i również kontrola, czy została zastosowana właściwa stawka, no to robi się z tego bardzo poważne przedsięwzięcie w skali kraju, które to przedsięwzięcie wymaga zatrudnienia kolejnych urzędników, którzy to urzędnicy chcą GODNIE zarabiać. Myślę że nie muszę dodawać, że pensje i inne dodatki płacowe (ZUS, NFZ, itp) dla tych urzędników są pokrywane z budżetu państwa, czyli z części naszych podatków, które to podatki rozliczają ci urzędnicy. No i w tym miejscu dochodzimy do sedna problemu – czym bardziej zróżnicowane (skomplikowane) podatki, tym KOSZT ich poboru jest WIĘKSZY, a państwu relatywnie zostaje mniej. No ale państwo nie może przejść nad tym do porządku, więc aby pokryć tą stratę podnosi podatki (lub co jest rzadkością, zmniejsza wydatki). Reasumując – PROSTE PODATKI = MNIEJSZE PODATKI DLA PODATNIKA = WIĘCEJ KASY W BUDŻECIE. SKOMPLIKOWANE PROGRESYWNE PODATKI = WIĘKSZE PODATKI DLA PODATNIKA = MNIEJ KASY W BUDŻECIE. Niestety ekonomia jest nieubłagana (i bardzo dobrze!!), co oznacza że MÓWIĆ można wiele, ale ZROBIĆ można to na co pozwala EKONOMIA, o czym świetnie wie premier. Obiecuje wszystkim grupom zawodowym i społecznym to co te grupy chciałyby usłyszeć – to jest polityka, a to że potem się z tego szybko wycofuje i obietnic nie realizuje, lub realizuje w niewielkim stopniu – to jest ekonomia. Pozdro