helmut
/ .* / 2005-05-11 08:56
Sadzi pan, że te zabiegi zwiększą siłę nabywczą bezrobotnego? Jest ich 20%. Czy był pan kiedyś w sklepie? Czy wie pan, gdzie są produkowane artykuły, które pan kupuje? Teraz już wie pan kogo by wsparł? Wie pan jak opodatkowany jest wielki hahdel w Polsce? Zna pan sieć handlową Sesam, która po 3. latach stała się Albertem i wie pan dlaczego? Czy zna pan mechanizm prawno-ekonomiczny, który bezpośrednio przekłada bezpośrednio przekłada zmniejszenie opodatkowania, na wzrost pensji i tworzenie nowych miejsc pracy? Otóż gdyby to było takie proste jak pan mówi, to może nie mielibyśmy podatków. Ja panu powiem co się automatycznie stanie po operacji, która pan proponuje; znacząco spadną wpływy budżetowe. Poprawi się sytuacja firm, które nie koniecznie zainwestują od razu w rozwój (nie ma mechanizmów i nikt nie zmusi przedsiebiorcy do oczekiwanych przez budżet rozwiązań). Czy ludzie zaczną kupować? Wątpię. Wielokrotnie byliśmy swiatkami, kiedy to ceny rosły, bo okoliczności ekonomiczne do tego zmuszały, ale gdy te czynniki ustały, ceny pozostały na starym poziomie. Ładnie to widać po wejściu Polski do UE; owszem wiekszość cen wzrosła, ale te, które miały znacząco spaść, nie zrobiły tego. W krótkim horyzoncie czasowym nie nastapi znacząca poprawa finansów państwa, a to jest zadaniem pilnym. Żadna z opcji politycznych nie zastanawia się nad najważniejszym; ograniczeniem wydatków publicznych, likwidacją niepotrzebnych urzędów, zniesieniem wydumanych opłat, likwidacją idiotycznych przepisów itp. To państwo jest chore, a przejkłada się to równiez na gospodarkę. Wie pan ile kosztuje nas rocznie kościół katolicki? Wydatki na ten "szlachetny" cel przełożyłbym natychmiast na ludzi wyznających tę religię. Niech każdy płaci za swoje ulubione wierzenia! Wie pan dlaczego nasze miasteczka są brudne? Nie wie pan! Dlaczego ustawy o wykorzystywaniu ludzi pozostających penmanentnie na zasiłku do prac publicznych nie przechodzą? Dlaczego demoralizujemy bezrobotnych na zasiłku? Dlaczego ja na to płacę? A sytuacja z podatkami w Polsce przypomina mi lądujący samolot blisko ziemi z małą prędkością; należałoby zwiększyć ciąg, ale nie ma mocy, można by odpuścić drążek, ale ziemia za blisko. Trzeba odciążyć samolot i powyrzucać trochę niepotrzebnych rzeczy, a mamy my ich od groma! Rozwiązać IPN (gorsze od ZOMO i służb specjalnych), oddzielić kościół i jego działalność od struktur państwa, ogłaszać przepadek mienia dla osób związanych z działalnościa mafijną i przestępstwami gospodarczymi (potrafimy tylko zabierać komputery posiadaczom nielegalnego mp3, które według mnie nie zagraża państwu i nie znacząco wpływa na przychody "pokrzywdzonego", bo wcale nie wiadomo, czy w sytuacji gdyby nie było tej technologii, "złodziej" stałby sie posiadaczem legalnej płyty. Śmiem wątpić.), likwidować niepotrzebne urzędy. Przed reformą samorządową Buzka jeździłem do Sieradza po umowę o pracę, u pracodawcy zagranicznego. Był to Wojewódzki Urząd Pracy. Dzisiaj jeżdżę też do Sieradza, a jest to Filia Wojewódzkiego Urzędu Pracy; trochę piękniejsza, bardziej szanująca swój czas, mniej szanująca mnie, mimo, ze tak naprawdę nie sa mi oni do niczego potrzebni, bo przychodzące dokumenty mógłbym odebrać we swojej miejscowości w Urzedzie Pracy, bo taki istnieje i mam do niego 35 km bliżej. W maju 2004 roku pojechałem tam po umowę w piatek, zastałem karteczkę "Odbieramy wolne za wolną sobotę" Indagowana urzedniczka obrażona rzuciła:"Kartka wisi już od pieciu dni, a taki nic o tym nie wie i się rzuca!" Nie trafiało do niej, że ja mieszkam kilkadziesiąt kilometrów od tych drzwi z kartką i nie mam zwyczaju sprawdzać przed przyjazdem, czy na nich wiszą jakieś kartki. Jesteśmy dziwnym, dzikim krajem i nie dziwię się, że jednostkowo rozwiązaniem jest wyjazd z niego.