Wypowiadający się na tym forum Cudolamacz, jak sama nazwa wskazuje, jest wzorcowym piewcą narodowej beznadziei, dołującej paplaniny i zawistnego podstawiania nogi ambitnym. Na szczęście, Polska tylko czasami ma smutną minę pełnego kompleksów pesymisty. Na szczęście, nie wszyscy są tacy.
Nie twierdzę, że trzeba wierzyć wszystkim i we wszystko. Nie nagabuję do bicia pokłonów ani Tuskowi, ani Kaczyńskiemu, ani jakiemukolwiek politykowi. Uważam jednak, że PiS przepełniony był chorą odmianą patriotyzmu.
Należy pochwalić Jarosława Kaczyńskiego za mistrzowską grę polityczną, której skutkiem jest nie tylko oczyszczenie sceny poltycznej (klęska Samoobrony i LPR), ale też - zapewne niezamierzony - kubeł zimnej wody, który zmroził chyba wszystkich w Polsce.
Bo rzeczywiscie, ci ambitni i przedsiębiorczy Polacy nie lubią "zamordyzmu" i wszechobecnej kontroli. I nie chcą się wstydzić za własny Rząd, przebywając za granicą. Sam to odczułem, więc nikt mnie nie przekona, że taki wstyd to propagandowy wymysł "wrogiego układu". I ci właśnie Polacy doszli do głosu, bo wreszcie do nich dotarło, że własny interes to nie tylko praca, firma i uczelnia, ale też głos oddany na wyborach. I nie chodzi tu o wiarę w jakieś niesamowite cuda. Przed wyborami obiecać można wiele i każdy sobie z tego zdaje sprawę. Gra wyborcza może być prowadzona z naciskiem na obiecanie lub na oczernianie. Zarówno rodzaj składanych obietnic, jak i agresja w oczernianiu przeciwników, daje obraz drogi, jaką zwycięska partia podąży.
Dwa lata temu wielu osobom spodobała się "kampania zemsty" prowadzona przez PiS. Ludzie mają już jednak dosyć rozliczania winnych i palenia wszystkich dypolomatycznych mostów. Szukanie wrogów i realizowanie ideologii zemsty jest na dłuższą mętę męczące (być może dla samych graczy nie, ale dla obserwatorów na pewno). Nie mam na myśli wszystkich ludzi, bo niektórzy zawsze będą chcieli prowadzić bitwię z "wrogim układem".
Są jednak Polacy, którzy chcą budować, bo widzą, że jest wiele do zbudowania. Chcą spokojnie, choć ciężko, pracować i odczuwać efekty swojej pracy - nie tylko osobiste. Chcą żyć w przyjaźni z innymi narodami nie tylko na poziomie najbliższych znajomych, ale też w sferze reprezentujących ich polityków. I w taką nutę sympatycznej atmosfery i nadziei uderzył Donald Tusk. Jak zobaczyliśmy, skutecznie. Jego wypowiedzi o miłości i cudzie gospodarczym są wprawdzie nieco naiwne, ale stanowią wyraźny sygnał, że "uśmiechnięte" logo Platformy Obywatelskiej rzeczywiście odzwierciedla optymistyczne nastawienie do pracy i polityki. A optymizmu i uśmiechu na pewno nam brakuje.
PO nie chce zostać zapamiętana, jako partia walcząca. Chce, żeby wspominano ją, jak grupę ciężko pracujących budowniczych. Czy to się uda? Zobaczymy.
Nie wątpię, że waleczni rycerze PiSu będą wymachiwać szabelką, a być może nawet użyją dynamitu, żeby pokazać, że ich droga jest słuszna. Jeśli będzie to dyscyplinowało Rząd Tuska, to dobrze. Ale jeśli go sparaliżuje, to już źle. Ale liczę na prawdziwy patriotyzm szanownych Braci Kaczyńskich. Liczę na to, że rozumieją oni sytuację i godzą się z tym, że trzeba teraz budować, a nie walczyć i burzyć. Mam nadzieję, że Tusk rozumie i będzie miał na uwadze to, iż nie mógłby liczyć na swoje poparcie, gdyby nie "oczyszczające", agresywne i czasami nieprzewidywalne rządy Jarosława Kaczyńskiego. Ważniejsze od przeprosin i gratulacji są tu podziękowania i rozmowy o współpracy.