Obi-Wan Kenobi
/ 83.5.245.* / 2010-02-10 12:36
Polska Greenlandia
W ubiegłym tygodniu byliśmy świadkami decyzji Pana Premiera
Donalda Tuska o zajęciu się, po 2 latach rządzenia krajem,
polską gospodarką, a nie kandydowaniu do najwyższego urzędu w
państwie - urzędu Prezydenta. Z drugiej strony minister finansów
i premier ogłosili nowy plan, ku zaskoczeniu i zdziwieniu, plan
rozwoju i konsolidacji finansów publicznych - plan tajny
Tajny, gdyż nawet wicepremier koalicyjnego rządu Waldemar Pawlak
- wicepremier i minister gospodarki twierdził, że on nie zna
takiego planu. Jednocześnie kilka tygodni temu polski minister
finansów Jan Wincent Rostowski otrzymał nagrodę najlepszego
ministra finansów Europy. Nie była to oczywiście nagroda
przyznana przez polskich emerytów czy pracowników budżetówki w
Polsce, tylko przez londyńskich bankierów, z których
środowiskiem Pan minister jest mocno związany.
Wynika z tego, że wszyscy są bardzo zadowoleni z polskiej
gospodarki. Praktycznie non stop nasi politycy występują na tle
zielonej mapy. Skoro mieliśmy być drugą Irlandią, wydaje się, że
już wkrótce przy takich sukcesach gospodarczych będziemy się
mogli nazywać drugą Greenlandią.
Według analityków i przedstawicieli rządu Polska odwołała już
kryzys. Zapowiadają same dobre wiadomości polskiemu
społeczeństwu, wzrost PKB na poziomie co najmniej 3%, euro po
3,5 zł, znaczący wzrost produkcji, eksportu, konsumpcji. Wyniki
polskiej gospodarki mają być w 2010 r. znacznie lepsze niż w
2009 r. Sytuacja w gospodarce, sytuacja walutowa, ma być
bardziej stabilna niż w roku minionym. Chciałoby się rzec -
istny raj. Prawdziwa Greenlandia albo Bajlandia. Oby nie okazało
się, że skończy się na prawdziwej Islandii.
Przypomnijmy, że rok 2009 nie był aż tak dobrym rokiem, mimo że
statystycznie na tle Europy wypadliśmy najlepiej. Spadek PKB do
poziomu 1,7 % w zeszłym roku to bardzo głęboki spadek, z 5%
pogorszenie wzrostu gospodarczego o kilkaset procent. Zatory
płatnicze w zeszłym roku dotyczyły ponad 10 tys. firm. Znacznie
osłabło tempo wzrostu płac. Upadło ponad 1700 przedsiębiorstw.
Ten wzrost na poziomie 1,7% tak naprawdę statystycznie
zawdzięczamy wyłącznie temu, że nasi sąsiedzi, głównie Niemcy,
Słowacy, Litwini dzięki dopłatom rządowym kupili u nas 50 tys.
samochodów, co spowodowało, że polski eksport spadał w tempie
dwukrotnie wolniejszym niż polski import. Drugim powodem jest
to, że w kieszeniach polskich podatników pozostawiono blisko 20
mld zł w wyniku wcześniejszego obniżenia obciążeń fiskalnych,
jakim były zarówno składka rentowa, możliwość odpisu podatkowego
na dziecko i kilka innych tego typu rozwiązań.
Wzrost PKB na poziomie 1,7% w 2009 r. nie musi być więc
tendencją stałą. Tym bardziej, że słabnie tempo konsumpcji
indywidualnej, tempo wydatków publicznych i będzie ono jeszcze
bardziej słabnąć, ponieważ m.in. będzie rosło bezrobocie, które
już znacząco wzrosło w grudniu 2009 r. do 12% i będzie rosło
przez cały I kwartał. Myślę, że zaskakujące będą wyniki za
styczeń, gdy dodatkowo zarejestruje się znaczna nowa grupa
bezrobotnych. Grupa ta otrzyma tylko przejściowo wyższy zasiłek.
Słabnięcie tempa konsumpcji będzie wynikać również z faktu
wprowadzenia tego owego tajemniczego planu rozwoju i
konsolidacji finansów publicznych i tzw. „reguły
wydatkowej”. Będą to kolejne zapowiedzi kolejnych
mechanicznych cięć w wydatkach budżetowych, co odbije się na
konsumpcji indywidualnej i spożyciu zbiorowym. Silna złotówka,
sztucznie umacniana na pewno zaszkodzi polskiemu eksportowi. Nie
ma też co liczyć zbytnio na to, że Niemcy nie będą robić nic
innego tylko kupować polskie towary. Niemcy mają olbrzymie
problemy i spodziewają się, że potrwają one do 2013 r. Chcą
znacząco ograniczyć import, dokonują poważnych oszczędności i
nastawiają się na rynek wewnętrzny. To będzie niekorzystne dla
Polski. Już maleje wolumen polskiego eksportu, maleją
inwestycje.