janzlew
/ 178.36.180.* / 2011-05-06 18:30
Tydzień główne giełdy w Europie kończą na minusie. A nie wzięło się to z niczego, tylko z coraz gorszych danych, mimo pompowania setek miliardów w banki, co dodatkowo pogłębia fakt, że zima już się skończyła i na początku wiosny wszystko powinno się poprawiać, a nie kurczyć. Zaczęło się od spadku PMI przemysłu w Chinach, zamiast oczekiwanego wzrostu. Pogłębiały się kłopoty bankrutów w strefie euro, a ich bankructwa za wszelką cenę próbują tylko odsuwać w czasie, za co tylko zapłacimy jeszcze więcej. Widać, co dzieje się z euro...
A tak na marginesie to nie oszukujmy się, to nie żadni inwestorzy mieszają na rynku, tylko manipulują nim komputery i banki centralne, bo niby walcząc z kryzysem jeszcze go pogłębiły doprowadzając do hiperinflacji, długów nie do spłacenia i dalej już tego nie można było ciągnąć, więc radosna zabawa w "hossę" na koszt podatników, przyszłych emerytów i kolejnych pokoleń ma się ku końcowi...
Zaczęło się od potrójnej katastrofy w Japonii, co spowodowało zakończenie carry trade na jenie w dotychczasowej skali, czego nikt nie przewidział. A ponieważ Chiny, poprzez powiązanie juana z dolarem i naśladowanie wadliwego modelu systemu finansowego Stanów wpadły w te same kłopoty, co one, więc i z tej strony nie ma już wsparcia w postaci fundowania konsumpcji, więc i nie daje się już kontynuować wzrostu deficytu i długu, bo nie można długów spłacać coraz większymi kolejnymi długami, kiedy nie ma czym innym, bo w końcu nie zarobi się nawet na odsetki...
W przyszłym tygodniu osiągną pułap dopuszczalnego zadłużania się, a jest planowana sprzedaż kolejnych nowych obligacji za 72 mld $.