Ja np. nie znoszę rozdrabniania portfela.
Pomijając tzw."bezpieczeństwo" z
tego wynikające, denerwuje mnie strasznie utrudnione
kontrolowanie ile mam kasy czy ile zarobiłem, kiedy
muszę monitorować podzielony portfel np. na 5 funduszy i
w dodatku z powpłacanymi kwotami w pięćdziesięciu
różnych terminach na raty :/ Zgroza ! Też uważam, że jak
się chce mieć naprawdę duże zyski, to trzeba dużo
ryzykować, ale w pewnym momencie jednak wycofać się,
żeby nie przeginać ze stratami. Ideałem byłoby za każdym
razem wyczuć szczyt i wycofać na konto całą maksymalną
zarobioną kasę, by następnie wrócić z nią do funduszu w
dołku. Ja nie panikowałem jak miesiąc temu zaczeło
spadać i teraz mam za swoje (10 % strat licząc od
maksymalnej zgromadzonej w funduszu kwoty). Jednak te 10
% wystarczy i po dzisiejszej cenie wycofałem wszystkie
środki. Miałem je w jednym z miśiów i większych strat
już nie chcę ryzykować. Teraz poczekam sobie aż coś
bardziej trwale ruszy do góry i wtedy znowu wpłacę
wszystko w jeden wg mnie najlepiej rokujący fundusz. No
max. w 2, bo niektóre (bardzo nieliczne) NIEmiś-ie też
są niezłe i trudno przewidzieć czy np. miśki nie
zrównają się generalnie zyskownością z fundami akcji z
WiGu 20. Na dowód tego, że taka agresywna metoda jest
dobra przytoczę proste przeliczenie: założmy że ze 100
tys. straciliśmy do tej chwili 10. Jeżeli wyjmiemy je
teraz, to pominąwszy początek wzrostów, który trudno
wyczuć, wkładamy je w fund niemal na samym początku
dłuższej fali wzrostów i całe 90 tyś "pracuje" na
przyszłe zyski. Jeżeli natomiast nie wyjmiemy teraz tych
90 tys., to jest niestety bardzo prawdopodobne, że przez
najbliższy "korekcyjny" miesiąc, albo i dwa, z naszych
90 zrobi się 70 tys. Przypominam, że korekta z maja -
czerwca zeszłego roku wyniosła -25%, a to wcale nie
musiała być najgłębsza korekta w historii naszej giełdy.
Reasumując: lepiej startować do kolejnej fali wzrostowej
z 90 tys w kieszeni niż z 70. Po roku np.50% zysku
dawałoby nam w sumie 135 tys w pierwszym przypadku i
"tylko" 105 tys. w drugim. 30 tys.różnicy przez rok
czasu, to chyba nie mało ? A co z tymi inwestorami,
którzy nie mieli "tylko" 100 tys. miesiąc temu, ale np.
500 ? Oni już stracili przez miesiąc ok.50 tys. , więc
wcale im się nie dziwię, że jeszcze bardziej są skłonni
do szybkiej ewakuacji swego kapitału i powrotu w lepszym
momencie... Oczywiście najtrudniej "wstrzelić" się w
szczyty i dołki, ale na giełdzie, jak wszędzie potrzeba
i wiedzy i trochę szczęścia. To ostatnie bywa kapryśne
:) Pozdrawiam !