Heh - wcześniej też tam spokoju nie było. A i bez Izraela był by taki sam bałagan - bieda rodzi radykalizm, a tam jest biednie.
Izrael ze swoim biblijnym podejściem do tego tematu swojej państwowości nie nadaje się do negocjacji właściwie zn nikim, bo zwykle jest to tylko monolog (w tonie pouczającym zresztą, a tego nikt nie lubi), wobec czego to dobry temat do rozmów.
Oczywiście Palestyńczycy gadają tak samo, ale oni nie są źródłem zazdrości, bo nie są bogatym Narodem...