Maciekkk22
/ 89.66.144.* / 2015-04-02 09:05
Przez jakiś czas biłem się z myślami czy napisać ten komentarz czy nie. Nie jestem typem człowieka mściwego ale bardziej w zamierzeniu ostrzeżenia dla innych niż z chęci zaszkodzenia tej firmie, postanowiłem opisać sytuację która mnie dotknęła ze strony Home Broker w Szczecinie.
Jakiś czas temu, dokładnie w Marcu 2013 postanowiliśmy z wtedy jeszcze moją narzeczoną, kupić mieszkanie. Po przeszukaniu kilku witryn internetowych w tym Home Broker (który jako jedyny wymagał podania danych kontaktowych) wybraliśmy kilka interesujących nas ofert. Po kilku dniach zadzwonił do nas konsultant i zaprosił na rozmowę do lokalu firmy.
Na miejscu od razu podsunięto nam umowę pośredniczenia w znalezieniu nieruchomości, która jak nas zapewniano nie ma żadnej mocy prawnej i nie jest wiążąca do puki nie przejdziemy do bardziej formalnych kwestii zakupu. Przez kilka dni konsultantka z firmy pani… chyba Paulina, pokazywała nam kilka mieszkań do wyboru, wszystko wyglądało jak należy. Nikt nie ukrywał że firma bierze za pośredniczenie prowizję ale akceptowaliśmy ten fakt jeśli miało nam to pomóc jako młodym znaleźć „nasze 4 kąty”. Od początku nie byliśmy pewni czy dobrze robimy porywając się na zakup mieszkania z umowami o pracę na czas określony i zarobkami na osobę na poziomie wtedy 1700 – 2000. Jednak nasz specjalista do spraw finansów pan Grzegorz zapewnił nas kilkukrotnie, że sprawdzał naszą zdolność kredytową i BIK i nie będzie najmniejszych trudności w otrzymaniu kredytu.
Od początku zarysowywano nam jak wtedy sądziliśmy wszelkie koszty transakcji. Co okazało się nie do końca prawdą gdyż, prowizja Home Brokera miała wynosić …(proszę mi wybaczyć jeśli popełniłem drobny błąd z perspektywy czasu)… miała wynosić 3,2% wartości zakupu, jednak jeśli zdecydujemy się założyć konto w Getin Banku (bliźniaczej firmie Home broker), wtedy ich prowizja spada do 2,5%. Rzeczone konto miało blokadę uniemożliwiającą jego likwidację przez pół roku, oraz kosztowało nas 10 zł miesięcznie. Ale akceptowaliśmy ten fakt gdyż niosło to za sobą jak się wydawało większą korzyść. Później zorganizowano spotkanie z właścicielem interesującego nas lokalu i zapłaciliśmy na jego rzecz zadatek w celu trzymania dla nas nieruchomości – 3000 zł, które miało iść na poczet wartości mieszkania. Podpisaliśmy umowę przedwstępną i zaraz po tym podsunięto nam faktury pro forma za usługi Home Broker. Była to połowa należności dla pośrednika która, jak nas wtedy poinformowano została rozbita na 2 transze aby nam było lżej nie płacąc całości na raz. Wtedy trochę nam to nie pasowało bo wcześniej ustalaliśmy, że płatność dla firmy będzie po całej transakcji i odebraniu kluczy. Jednak przy podekscytowaniu jakie towarzyszyło początkowi zakupu naszego pierwszego wspólnego mieszkania zdrowy rozsądek został gdzieś w tyle. Po powrocie do domu i przestudiowaniu wszystkich dokumentów na spokojnie zauważyłem, że pro forma która mi wręczono opiewa na nieco zbyt dużą kwotę niż połowa z ustalonych 2,5% wartości. Po przeliczeniu wszystkie kilka razy doszedłem do wniosku że nie zastosowano wartości 2,5% tylko tak jak było przed zniżkami 3,2% i żeby tego było mało ta wartość była wartością netto o czym nikt wcześniej nas nie poinformował, więc rzeczywista kwota stanowiła niemal 5% wartości lokalu.
Następnego dnia z rana od razu zadzwoniłem do naszego pośrednika aby ustalić o co chodzi. Pan Grzegorz potwierdził informację o kwotach netto i przeprosił za wprowadzenie nas w błąd. Natomiast naliczenie 3,2% zamiast 2,5% postanowiono rozwiązać odejmując nadpłaconą kwotę przy drugiej transzy od której wartość ta miała być odjęta. Nie mając wielkiego wyboru zapłaciliśmy zawyżoną kwotę – 3299,48 zł co razem z zaliczką dla właściciela mieszkania dawało już ponad 6 tyś. zł. Nie mieliśmy pojęcia, że drugiej transzy która miała wyrównać nadpłatę nigdy nie będzie… Po wykonaniu przelewu i potwierdzeniu odbioru wpłaty w Home Broker sytuacja przystąpiliśmy do załatwiania kredytu. A przynajmniej tak nam się wydawało… Nasz pośrednik zapewnił nas że na 150% do końca maja wprowadzimy się do naszego nowego mieszkania, (był to 21.03.2013). Wypowiedzieliśmy więc umowę najmu obecnego mieszkania i zabraliśmy się do załatwiania dokumentów od pracodawców. Systematycznie dostarczaliśmy kolejne brakujące dokumenty a co chwilę okazywało się, że czegoś jeszcze brakuje. Sytuacja stała się tak kuriozalna, że moja ówczesna kierowniczka załamywała ręce kiedy pojawiałem się w jej biurze z nowymi formularzami do wypełnienia. Tak minął około miesiąc a o kredycie wciąż nie było nic wiadomo. Pan Grzegorz tylko nam opowiadał jak to on ni rozmawiał z przedstawicielem banku i jak to on go nie naciskał w naszej sprawie. Kiedy miesiąc maj już zbliżał się ku końcowi a o przyznaniu kredytu wciąż nie było nic wiadomo. Sytuacja zaczęła się robić nieprzyjemna gdyż nasze obecne mieszkanie było już wymówione i na horyzoncie pojawiała się wizja pozostania bez żadnego z mieszk