system zarządzania zatrzymał się chyba w czasach PRL-u.istnieje zasada -jeżeli przełożony nie ma racji to i tak ma rację,brak narzędzi (słyszeliście kiedyś o ostrzonych gwintownikach?? tam jest to możliwe ale pracownik musi pilnować jakości) maszyny wręcz rzygają olejem i chłodziwem.panuje wszechobecny syf.gdy odwiedzałem oddział na ul.transportowej to jeszcze gorzej.stoi kilka nowszych maszyn ale po jednej stronie hali stoją stare maszyny HP4 i tam jest dopiero meksyk.narzędzia wyskakują z maszyny (akurat stażysta stał przy takiej maszynie i omal dostał ciężkim narzędziem po głowie).wszechobecny olej a podłoga wymalowana starym chłodziwem z wiórami o warstwie kilku cm.teraz z najświeższych informacji wynika że pan prezes upatrzył sobie nowe źródło dochodu w postaci stażystów którzy mają dostać umowę o prace na 2 lata.z tego co wiem to już jeden z nich poleciał(słyszałem od znajomego że przez pomównienia).i tak przyjdą następni przez 3 miesiące pracujący za darmo(urząd pracy płaci nie pan prezes) i beda zwalniani przez jakieś wymyślone bzdury.hm to tak można??ja też zatrudniłem stażystów ale pracują nadal.