pamiętliwy
/ 79.185.85.* / 2016-01-26 17:46
Pamiętam, jak w latach 70 kupowałem na raty meble. Raty były malutkie i bardzo nisko oprocentowane - dawali każdemu, bo każdy miał pracę ( z wyjątkiem tych, którym nie chciało się pracować albo tych, którzy dostawali pieniądze od CIA za rozwalenie ustroju - ( vide książka Schweitzera "Victory"). Żeby kupić kiełbasę jakości gierkowskiej "zwyczajnej" teraz trzeba wydać jakieś 70 zł za kg. Dziś sprzedają takie świństwa, że przestałem w ogóle jeść mięso. Biały ser, mleko, chleb i ryby kosztowały grosze, często chodziłem do "Zodiaku" na smażonego dorsza. Teraz dorsz jest rybą luksusową - jem go bardzo rzadko, a w restauracjach nie bywam, bo mnie nie stać. Jedno co za Gierka było drogie to wódka - w tamtych latach w ogóle nie widziałem pijanych dzieciaków. Nie było wtedy bezdomnych - każdy mógł dostać bez problemu mieszkanie lub w najgorszym razie miejsce w hotelu pracowniczym. Kredyty Gierek mądrze zainwestował - dziś żyjemy z pieniędzy ze sprzedaży tego, co on zbudował, a o obecnym zadłużeniu Polski lepiej nie mówić ( w ciągu miesiąca Polska pożycza więcej niż Gierek w ciągu 10 lat). Za Gierka Polska była normalnym, bezpiecznym krajem - teraz strach wyjść z domu po nocy, bo nie wiadomo czy wróci się żywy. Prawda, było mało samochodów, ale co z tego - pociągi z miejscowości pod Warszawą gdzie wtedy mieszkałem chodziły co 10 - 20 minut, a bilet kosztował grosze. Jakoś wtedy nie ciągnęło mnie do posiadania samochodu - nie był mi zwyczajnie potrzebny. Na urlop jechało się za parę złotych, zakład pracy dopłacał do wypoczynku - trzytygodniowy pobyt na wczasach kosztował ok 300 zł (przy zarobkach ok 3000 zł (sic!) Na przyjemności w czasie urlopu (kino czy inne rozrywki) starczało swobodnie 100 zł.