real
/ 81.219.244.* / 2005-12-29 20:16
Pani Elu, dziwię się bardzo, że pani teraz dopiero odkryła, że budowanie własnego domu, czy zakup domu lub mieszkania na wolnym rynku to wyzwanie dla ludzi mających sporo pieniędzy. Dodam jeszcze, bo może pani nie wie, że ludzie mający jeszcze więcej niż sporo, kupują domy lub mieszkania w wielu krajach, nie tylko w UE. Problem biednych istniał od zarania ludzkości i choć ma już kilka tysięcy lat istnieje nadal. Patrzenie na tą sprawę w kategorii sprawiedliwości nie ma sensu, bo czy może pani zaproponować rozwiązanie sprawiedliwe? Obawiam się, że będzie z tym problem, ponieważ słowo SPRAWIEDLIWOŚĆ znaczy zupełnie co innego dla bogatego, a zupełnie co innego dla biednego. Poza tym, pani nadzieje, że może teraz ludzie bardzo skromnie uposażeni mogą coś uzyskać z budżetu, są bardzo naiwne. Z budżetu wyszarpią najwięcej ci co mają do budżetu dostęp i wpływ na jego wydatki (politycy, urzędnicy, górnicy itp.), a ci którzy najbardziej potrzebują wsparcia dostaną niewiele lub nic. I jeszcze jedno w sprawie mieszkań dla ubogich. Samo wybudowanie mieszkań o niższym standardzie nie stanowi większego problemu (bo jest to wydatek jednorazowy), kredyty 20-30 letnie dla potencjalnych nabywców załatwiają sprawę. Problem zaczyna się z użytkowaniem takich mieszkań przez ubogich (opłaty eksploatacyjne, wywóz śmieci, woda, ścieki, energia, gaz, ogrzewanie). Obawiam się, że ludzie ubodzy nie będą mieli comiesięcznych funduszy na zapłatę za te usługi, i tu powstaje pytanie - kto ma za to płacić?? Ja zapytam panią wprost - ILE jest pani w stanie zapłacić, aby pokryć comiesięczne opłaty ponoszone przez ubogiego, mieszkającego w bloku, wybudowanym na koszt podatników? Lub zapytam inaczej - czy jest pani w stanie przyjąć do swojego mieszkania jednego ubogiego i zapewnić mu wikt i opierunek? Nie musi pani odpowiadać. Proszę się zastanowić.