W portfelu moneya wszystko jest szybko i przejrzyście oraz co najważniejsze zgodne z prawdą. Co do zakupu przez mbank jest tak jak pisze poniżej Pero1979. Kupuje Pan fundusz np. za 2000 pln, a towarzystwo inwestycyjne całość tej kwoty przelicza Panu na liczbę jednostek uczestnictwa z dnia wyceny. To samo zrobi Panu portfel money, gdy będzie Pan wprowadzał dane. Nie ma takiej możliwości żeby przeliczył jednostki w innej cenie - różnice mogą być co najwyżej groszowe, ale to bardziej odnosi się już np. do trzeciego i kolejnego miejsca po przecinku. Rubryka prowizja służy tylko do uwzględnienia opłaty dystrybucyjnej (Pan myli opłatę dystrybucyjną za sprzedaż, którą stosują niektóre towarzystwa - ale daje się jej uniknąć korzystając np. z mbanku z opłatą za zarządzanie, które jest ukryta w cenie jednostki i tak naprawdę nie widać, a którą niezależnie gdzie nabywa się jednostki trzeba ponieść - cóż fundusze nie funkcjonują charytatywnie).
Może podam przykład. Idzie Pan do banku ING i kupuje powiedzmy za 1000pln fundusz ING Akcji. Zgodnie z tabelą opłat zostaje Pan obciążony kosztami opłaty dystrybucyjnej w wysokości 5%, czyli daje to 50pln, które jest odejmowane od Pana zainwestowanej kwoty. Czyli de facto inwestuje Pan nie 1000, a 950 pln, które zostaje przeliczone na jednostki uczestnictwa w dniu wyceny.
I teraz są dwa sposoby aby to uwzględnić w portfelu money. W rubryce zainwestowana kwota wpisuję Pan 1000 pln, a w rubryce prowizja owe 5%. System przelicza liczbę jednostek i musi się wtedy zgadzać. Ale uwzględnianie tej prowizji jak dla mnie trochę zaciemnia sytuację, bo już na wstępie system pokaże że jest Pan na 5% minusie. De facto to jest prawda, ale można też tej prowizji nie uwzględniać. Tzn. uwzględniać :))) ale w inny sposób. W rubryce zainwestowana kwota wpisuje Pan 950 pln, rubrykę prowizja pozostawia pustą. System przelicza liczbę jednostek po wycenie z danego dnia, która powinna być zgodna z rozliczeniem które dostaje Pan z konkretnego towarzystwa inwestycyjnego.
Zaciekawił mnie najbardziej jednak Pana pierwszy przypadek - "chodzi o to że prowizje rozłożyli w ten sposób ze dokładają troszeczkę do jednostek???".
Zastanawiałem się namiętnie cóż to mogło znaczyć i znajduję tylko jedno wytłumaczenie. Chodzi tutaj o opłatę dystrybucyjną. Jest to bardzo rzadki przypadek, aby była ona uwzględniona od razu w cenie jednostki i pokazana na rozliczeniu, które przychodzi z konkretnego TFI. Praktykę taką stosuje np. Nobel TFI. Cena jednostki, która jest pokazana na rozliczeniu jest ceną jednostki Vanju powiększoną o maksymalny koszt opłaty dystrybucyjnej, czyli np. w przypadku funduszu Nobel Akcji jest to 4%. I stąd ma Pan różnicę w cenie jednostki z dnia zakupu, z tą ceną która jest np. na moneyu. Ale liczba jednostek po takiej transakcji na rozliczeniu z Nobla jest zgodna z ceną Vanju, czyli bez uwzględnienia tej 4% opłaty dystrybucyjnej i taką liczbę jednostek wyliczy portfel money i to jest zgodne ze stanem faktycznym, bo de facto kwota, którą Pan w tym przypadku inwestuje, jest kwotą pomniejszoną o wysokość opłaty dystrybucyjnej. Według mnie akurat to towarzystwo podając na rozliczeniu tą maksymalną cenę nabycia jednostek wprowadza tylko dodatkowe zamieszanie. No ale cóż, chcą być zdaję się największymi profesjonalistami na rynku. Mam nadzieję że trochę Panu to rozjaśniłem, a może jeszcze bardziej zaciemniłem..... Tak czy siak pozdrawiam.