"Jestem zdecydowanie przeciwny podchodzeniu do wzrostu gospodarczego od strony podatków (!). Wzrost gospodarczy uzależniony jest szeregu działań, które pozwolą uwolnić część wydatków budżetowych. Dopiero to stwarza warunki do wzrostu zatrudnienia i przekłada się na środki, które następnie trafią do ludzi".
Ja bardzo przepraszam, ale ten rzekomo wybitny ekonomista bredzi ! Przez uwolnienie części wydatków budżetowych rozumie chyba przesunięcie środków z dajmy na to obszaru socjalnego do obszaru infrustrukturalno-technologicznego.
Pan marksista nei rozumie, że kapitał prywatny najefektywniej zarządza strumieniami finansowymi, nie marnotrawi ich w tym stopniu co państwo(w obecnej konfiguracji ustrojowej - ja osobiście zrezygnowałbym z demokracji na rzecz monarchii).
Czy pan Jankowiak sugeruje, że obniżenie opodatkowania pracy, które jest aktualnie niemal na tym samym poziomie co wóda i tytoń nic by nie dało? Nie zdynamizowałoby gospodarki? Nie zwiększyłoby zatrudnienia? Przecież to, że praca jest tak droga powoduje niską jej podaż ! Wobec indolencji intelektualnej radziłbym panu ekonomowi spojrzeć na przykłady XIX-wiecznych USA, Łotwie, Tajwanowi, Hąkągowi, Chinom, Nowej Zelandii i zastanwowić się: CZEMU ONI OSIĄGNĘLI SUKCES GOSPODARCZY? JEŚLI MEILIBY TAKICH DORADCÓW MARKSISTOWSKICH JAK MY PRZEZ CAŁY CZAS TRANFORMACJI I PO NIEJ - DO NICZEGO BY NIE DOSZLI.