rz-hh
/ 84.144.125.* / 2009-11-03 10:53
DLACZEGO ZGLOSILES TEN TEXT DO USUNIECIA????
CZYZBY COS BOLALO??????
Tym skwapliwiej zatem przypominam, że kiedy my tu się borykamy, a to ze starszą panią
Ludwiką Ciccone, a to z perypetiami barona Munchaussena w Afganistanie, to w którymś z
aresztów śledczych siedzi sobie pan Peter Vogel, który tak naprawdę nazywa się
Filipczyński i był w swoim czasie skazany przez niezawisły sąd na tak zwaną
„ćwiarę” za zabójstwo starszej pani. Aliści dzięki niepojętej łaskawości
reżymu, w roku 1979 wyszedł na tzw. przerwę w odbywaniu kary, a w 1983 roku, kiedy to
srożyły się surowe prawa stanu wojennego – dostał nawet paszport i wyjechał do
Szwajcarii. Tam, już jako Peter Vogel, zaraz został bankierem. Warto przypomnieć, że
wtedy rezydentem komunistycznej razwiedki w Szwajcarii był nie kto inny, tylko późniejszy
szef UOP, generał Gromosław Czempiński, na którego cześć były oficer SB, obecnie też
generał Sławomir Petelicki, nazwał sfinansowaną przez Amerykanów i przeznaczoną
pierwotnie do ochrony transportów rosyjskich Żydów przez Warszawę do Izraela, jednostkę
antyterrorystyczną „Grom”. Tę niepojętą łaskawość reżymu wyjaśnia nieco
okoliczność, że ojciec Piotra Filipczyńskiego był współpracownikiem SB, zaś paszport
zagraniczny otrzymał on dzięki wstawiennictwu Biura Studiów SB, które musiało uwzględniać
go w swoich projektach.
Bo trzeba nam wiedzieć, że w Szwajcarii PZPR lokowała ogromne sumy w walutach obcych,
wyciągane z Pewexu. Bardzo tedy możliwe, że w charakterze strażnika tych Skarbów
Labiryntu towarzysze z bezpieki wojskowej i cywilnej postanowili ustanowić chwilowo
odciętego z powroza kryminalistę, co gwarantowało jego lojalność. Ale w epoce
„szorstkiej przyjaźni” Leszka Millera z Aleksandrem Kwaśniewskim musiało
dojść do jakichś nieporozumień, bo Peter Vogel w 1998 r. został w Szwajcarii aresztowany
i przekazany Polsce. Tu jednak w roku 1999 został on ułaskawiony przez prezydenta
Kwaśniewskiego i wrócił do pełnienia obowiązków szanowanego bankiera w Szwajcarii.
Wydawało się, że jest już całkowicie bezpiecznie, aliści podczas kolejnego pobytu w
Polsce, Peter Vogel został 24 marca 2008 roku aresztowany pod śmiesznym pretekstem
„prania brudnych pieniędzy” przez CBŚ, a niezawisły sąd posłusznie ulokował
go w areszcie, gdzie siedzi do dnia dzisiejszego, bo wicepremier Schetyna stwierdził, że
„trzeba wyjaśnić” również okoliczności związane z jego paszportem i
ułaskawieniem. Pisałem o tym wszystkim w kwietniu 2008 r. w felietonie „Do
pierwszej krwi – albo siniaków”, dodając, że po osadzeniu Vogla w areszcie
prasa zaczęła rozpisywać się o pladze „samobójstw” w polskich więzieniach,
więc jeśli nasz bankier czyta gazety, to aluzję pojmie w lot. Inna sprawa, że wie, iż za
zdradę tajemnic razwiedki też nie zostanie pochwalony. I tak źle i tak niedobrze, ale tak
to już jest, gdy się wejdzie między ostrza potężnych szermierzy.
Widocznie jednak rządowi perswazjoniści czymś Petera Vogla przekonali, bo dowiedzieliśmy
się właśnie, iż z konta generała Gromosława Czempińskiego w – jakże by inaczej!
– szwajcarskim banku, wyparowało 2 mln dolarów. Skąd były szef UOP uzbierał tyle
forsy i dlaczego chowa ten szmal w Szwajcarii, a nie w Polsce, której gospodarka i system
bankowy jest przecież absolutnie bezpieczny – oto pytania. Ale dlaczego Peter Vogel
akurat teraz sobie o tym przypomniał? Ano być może dlatego, że i generał Czempiński
całkiem niedawno przypomniał sobie, ile to bliskich spotkań III stopnia i rozmów
operacyjnych musiał przeprowadzić, by doszło wreszcie do utworzenia Platformy
Obywatelskiej. Wprawdzie pan Maciej Płażyński wszystkiemu zaprzecza, ale – po
pierwsze – co on tam wie, a po drugie – właśnie takie dementi przydaje
wspomnieniom gen. Czempińskiego wiarygodności. Wreszcie wspomnienia te generał snuł w
kontekście inicjatywy z jaką wystąpił szef SD Paweł Piskorski, by kandydatem na
prezydenta został dr Andrzej Olechowski, w swoim czasie zwerbowany, bodajże przez samego
Gromosława Czempińskiego do sławnego „wywiadu gospodarczego”. No to jak wy
tak, to my tak – co niewątpliwie należy uznać za kolejny etap kampanii
prezydenckiej premiera Donalda Tuska. Teraz wszystko zależy od tego, czy prokuratura
będzie słuchała swego zwierzchnika min. Andrzeja Czumy, czy też wytrwa w lojalności wobec
swoich prawdziwych przełożonych – podobnie jak i niezawisłe sądy.
http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=885