robin
/ .* / 2005-03-18 13:04
Widzę, że autor ma spore trudności ze zrozumieniem istoty działania systemu demokratycznego. Widać zasady demokracji (z przymiotnikiem: socjalistyczna) wpojone w PRLu promieniują jeszcze 15 lat po powołaniu do życia III RP.Prawo tworzenia jawnie działających partii politycznych, wyrażających poglądy ich założycieli, w systemie demokratycznym ma każdy. Może głosić poglądy, które nie sa sprzeczne z prawem (konstytucja, kodeksy karny, cywilny i ustawy, itd.). Oceniają te poglądy wyborcy głosując na daną partię w wyborach.Jest więc w Polsce miejsce i dla poglądów p.Maciarewicz, Giertycha, Leppera, Oleksego, Frasyniuka i nawet rzekomej "partii Rydzyka". Czy partie te będą rządzić zadecyduja wyborcy a nie jakieś sitwy z Krakowskiego Przedmieścia czy Warszawskiego Zadupia.Przypomne, że w okresie PRLu mieliśmy jedynie słuszną partię i jedynie słuszne poglądy, które propagowały radio, telewizja i prawie cała prasa kontrolowane przez Urząd ds Kontroli Publikacji i Widowisk.Jeżeli ma Pan jakiś inny pomysł niż demokracja parlamentarna to proszę go niezwłocznie ogłosić.Może nawet jakiś nobel za to wpadnie.To, że w Polsce zasady demokratycznego państwa prawa nie funkcjonują tak jak w innych, bardziej rozwiniętych rejonach naszego kontynentu, to już zupełnie inna historia.Rozumiem, że sa w Polsce grupy, którym zależy na renimacji okrągłostołowego trupa i podtrzymywania tych elementów, które służą im samym a nie państwu i jego obywatelom. Zgodnie zresztą z PRLowskim schematem, w którym "mądre" partyjne "elity" musiały kierować niedojrzałym plebsem.Za erozję wymiaru sprawiedliwości, którego uwiąd tworzy konieczność tworzenia speckomisji, odpowiadają kolejne rządy będące mutacją mebla, o którym Pan pisze w zakończeniu artykułu. Mutacją, bo widać, że ich inteligencja jest zbliżona do nóg tego historycznego mebla.Cała nadzieja natomiast w ludziach, którzy swoją przedsiębiorczością tworzą firmy, zatrudniają ludzi i stanowią konkurencje na obcych rynkach. Bo to ich obawia sie Unia najbardziej, a nie naszych politykierów z lewa i prawa, którzy nie potrafią zarządzać własnym państwem.